Do sejmu trafił już obywatelski projekt ustawy ograniczającej handel w niedziele. Swoje podpisy pod nim złożyło pół miliona Polaków. Zamiar ukrócenia niedzielnych wypadów na zakupy wywołuje niemałe emocje. Jedni przyjmują go z entuzjazmem, podkreślając, że niedziela powinna być dniem dla rodziny, inni krytykują, powołując się na względy ekonomiczne.
PROJEKT „SOLIDARNOŚCI”
O zakazie lub ograniczeniu handlu w niedziele mówi się już od dawna. Do tej pory pomysł ten nie wszedł jednak w życie, bo nie zyskał wystarczającego poparcia wśród rządzących polityków. Za wprowadzeniem takich rozwiązań zdecydowanie opowiada się m.in. Kościół, podkreślając, że niedziela powinna być dniem wolnym od pracy i poświęconym rodzinie. O wprowadzenie ograniczeń zabiega też od lat NSZZ „Solidarność”. Związek przygotował obywatelski projekt ustawy, pod którym podpisy złożyło pół miliona osób. Na początku września trafił on do sejmu i teraz o jego losie zadecydują parlamentarzyści. - Pracownicy handlu czekają na to, by ta ustawa weszła w życie jak najszybciej – mówił podczas składania projektu u marszałka Alfred Bujara, szef handlowej „S” i przewodniczący Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej.
Według projektu przygotowanego przez związek, handel w niedziele miałby być możliwy m.in. na stacjach benzynowych, w piekarniach, sklepach usytuowanych na dworcach, lotniskach czy kioskach z prasą. Otwarte będą mogły być również małe, osiedlowe sklepiki pod warunkiem, że za ladą stanie ich właściciel. Projekt zakłada też m.in. ustanowienie siedmiu tzw. niedziel handlowych w ciągu roku. Sklepy mają być czynne w niedziele poprzedzające Boże Narodzenie, Wielkanoc oraz w okresach, kiedy organizowane są wyprzedaże.
WSZYSCY ALBO NIKT
Co o pomyśle ograniczenia handlu w niedziele sądzą przedsiębiorcy i mieszkańcy Szczytna?