Zdaniem powiatowej Komisji Rewizyjnej szpitalne inwestowanie w ostatnich trzech latach odbywało się z naruszeniem przepisów prawa. Nie sposób nie spytać - jak to możliwe?

Szpitalne uchybienia

Zadania dla rzecznika

Uchybienia finansowe - jak wynika w różnych dokumentów - towarzyszyły poczynaniom powiatowych władz i podległych mu jednostek. O ustaleniach inspektorów Regionalnej Izby Obrachunkowej, dotyczących inwestycji prowadzonej w Zespole Szkół nr 2 pisaliśmy dość obszernie w "KM" nr 7. Jak podkreślaliśmy, liczba ujawnionych uchybień, dotyczących zarówno ustawy o zamówieniach publicznych, jak i o finansach, była tak imponująca, jak i sama inwestycja. Sprawą zajmuje się rzecznik dyscypliny budżetowej.

Drobniejszych, choć też naruszających zasady dyscypliny budżetowej, mankamentów w finansowej działalności powiatu było więcej. Wspomniany w poprzednim numerze fakt skierowania wniosku do rzecznika dyscypliny budżetowej przeciwko byłym starostom Kacprowi Zimnemu i Kazimierzowi Oleszkiewiczowi związany był z formą i procedurą zatrudnienia w powiecie radcy prawnego - raz jako osoby prywatnej, raz jako firmy - bez przeprowadzenia przetargu na usługi dotyczące obsługi prawnej i z dowolnym ustanawianiem wynagrodzenia.

RIO łagodne dla szpitala

Inspektorzy RIO kontrolowali też wyrywkowo inwestycje prowadzone w szpitalu, analizując przede wszystkim sposób i zasadność wydatkowania dotacji, jakie otrzymywał on z budżetu powiatu. Finansowi kontrolerzy nie doszukali się rażących nieścisłości ani w rozliczeniach, ani w przetargowych procedurach. Ich wątpliwości wzbudził jedynie brak dokumentów, dowodzących, że w 2002 roku nieco ponad 91 tys. zł z powiatowych pieniędzy wydane zostało zgodnie z przeznaczeniem, czyli na inwestycje. W rzeczywistości za te środki dokonano remontów bieżących szpitala, koniecznych - co prawda - ale nie za te akurat pieniądze.

Inspektorzy RIO nie dopatrzyli się poważnych uchybień w przeprowadzanych przetargach na szpitalne inwestycje.

Drobiazgowa komisja

Nieco głębiej w dokumenty wejrzała Komisja Rewizyjna i działający z jej upoważnienia zespół fachowców. Zdaniem tego ostatniego przetarg na remont bloku operacyjnego i modernizację pomieszczeń na potrzeby Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej nie powinien być w ogóle rozstrzygnięty, a już na pewno nie tak, jak to ostatecznie nastąpiło. W szpitalnych dokumentach znajduje się bowiem najważniejszy w procedurze przetargowej dokument, tzw. specyfikacja istotnych warunków zamówienia, z którego treścią nie była zgodna żadna ze złożonych sześciu ofert. A zatem każda z nich powinna być odrzucona, a przetarg unieważniony. Tak się jednak nie stało. Komisja przetargowa, działająca w maju 2001 roku, trzy oferty rozpatrzyła, a jedną z nich wybrała. Zwycięska oferta - co ciekawe - zawiera odręcznie dokonane zapisy, mówiące o tym, że wykonawca od wartości netto każdego kosztorysu dokona upustu ceny w wysokości 4%. Zamawiający czyli szpital, przyjmując ten upust, naruszył prawo o uczciwej konkurencji, nie przeszkodziło mu też to, że w ofertach zmienione były podstawy wycen niektórych robót i ich zakresy.

Ostatecznie stanęło na tym, że za inwestycję szpital zapłacił 1.576.632,23 zł, ale nie zapewnił sobie wszystkich możliwych zabezpieczeń i gwarancji. W umowie z wykonawcą ustanowiono, co prawda, poziom zabezpieczenia finansowego prawidłowego wykonania zadania w ramach rękojmi, ale na niespotykanie niskim poziomie 5%, podczas gdy dopuszczalne jest zabezpieczenie nawet do 30%. Pominięta też została kwestia zapłaty kar umownych i ich wielkość w przypadku wystąpienia zwłoki przy usuwaniu wad.

Zastrzeżenia zespołu analizującego szpitalne dokumenty budził też fakt, że pomimo obietnicy 4% upustu na każdy kosztorys, został on zastosowany jedynie w przypadku robót budowlanych.

Również przeprowadzony w 2002 roku przetarg na instalację gazów medycznych nie powinien był się odbyć. W obydwu ofertach brakowało szeregu dokumentów i zaświadczeń, wymaganych ustawą o zamówieniach publicznych.

Na tej podstawie przetarg powinien być unieważniony, ale nie był. Przy wyborze wykonawcy zmienione zostały kryteria oceny poszczególnych ofert, co stanowi uchybienie wobec ustawowych zapisów, ale to nie wszystko. Ciekawie bowiem podpisana została umowa z wyłonionym ostatecznie wykonawcą i to na niekorzyść szpitala: o pół roku wydłużono termin realizacji zamówienia a ponadto skrócono okres gwarancyjny z deklarowanych przez wykonawcę 3 do 2 lat.

"Odkryć" Komisji Rewizyjnej nie chce komentować obecny dyrektor szpitala. Jak twierdzi, nie dysponuje nawet egzemplarzem protokołu kontroli, ale - jak zapewnia - stwierdzenia w nim zawarte mocno go zaniepokoiły. Zamierza zlecić przeprowadzenie dokładnej i szczegółowej kontroli, głównie zawartych umów, nie tylko o wykonanie inwestycji.

- Dalsze czynności i wyciąganie ewentualnych konsekwencji z powodu złamania ustaw o finansach publicznych i zamówieniach nie leżą w mojej gestii. Jeśli jednak stwierdzę, że szpital poniósł straty finansowe, będę zmuszony działać konsekwentnie, łącznie z zawiadomieniem prokuratury - powiedział "Kurkowi" Wojciech Glinka.

Gdzie był nadzór?

W związku z wynikami kontroli powiatowej Komisji Rewizyjnej nasuwa się szereg dalszych wątpliwości i pytań. Jak to się stało, że przez trzy lata (taki okres obejmowała kontrola) nikt nie sprawdził przebiegu i zasad przeprowadzania przetargów w szpitalu? Czy w ogóle podlega on jakiemuś nadzorowi pod tym względem?

A może to wina przepisów? Może ustawa o zamówieniach publicznych jest tak skonstruowana i takie stawia wymogi, że uniemożliwia szybkie i sprawne inwestowanie bez jej łamania?

Dlaczego powiat nie podejmuje dalszych działań? Dlaczego ogranicza się jedynie do komisyjnego stwierdzenia, że ustawy były łamane? Jak dotychczas nie wypłynęły ze starostwa stosowne pisma i zawiadomienia do instytucji, mających większe niż komisja uprawnienia zarówno kontrolne, jak i egzekucyjne.

Tylko trochę głębsze wejrzenie w szpitalne dokumenty budzi poważny niepokój. A co będzie, jak w końcu ktoś poszpera w nich bardzo szczegółowo? Może nic. Może, ale dobrze byłoby mieć pewność.

Halina Bielawska

2003.04.30