Jacek Choma, wędkarz ze Szczytna, złowił w Jeziorze Domowy Małym sandacza ważącego ponad 6,5 kg. Imponującym okazem postanowił pochwalić się naszej redakcji. - Nie trzeba wcale jeździć gdzieś dalej, bo miejskie jeziora są bogate w ryby – podkreśla wędkarz. Wyczyn mieszkańca Szczytna wywołał jednak liczne kontrowersje, związane z tym, czy zamiast na patelnię, ogromny sandacz nie powinien trafić z powrotem do jeziora.

Taaaki sandacz z małego jeziora
Złowiony przez Jacka Chomę sandacz trafił na patelnię, choć zdaniem wielu komentujących powinien dalej pływać w szczycieńskim jeziorze

NIE TRZEBA JEŹDZIĆ DALEKO

Jacek Choma wędkuje od małego. Mieszkaniec Szczytna jest członkiem olsztyńskiego koła „Sum”. Najczęściej łowi ryby w szczycieńskich jeziorach. Ostatnio najchętniej zasadza się na sandacze. - To trudna do złowienia ryba, a ja lubię wyzwania – mówi pan Jacek. W miniony czwartek wędkował na Jeziorze Domowym Małym. Nie spodziewał się, że jego łupem padnie tak wielka ryba

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.