Tegoroczne lato zapowiada się niezbyt ciekawie. Cytując wieszcza: Bronią się jeszcze twierdze Grenady, ale w Grenadzie zaraza. Szczytno, to nie Grenada, a nasze zamkowe ruiny, to nie taka znowu twierdza. Niemniej wszyscy walczmy dzielnie z pandemicznym paraliżem wszelakiej, rozrywkowej inicjatywy. Co do mnie, to walczę. I o tym chcę dzisiaj napisać.

Tegoroczne letnie atrakcje
Andrzej Bigolas BIGOL (lat 75). Legendarny klarnecista. Kilkakrotnie występował w Szczytnie

Wiemy już, że liczne, planowane jak każdego lata imprezy, nie odbędą się. Przede wszystkim Dni i Noce, a także Jarmark Mazurski. Zwłaszcza żal mi tej drugiej. Jarmark, zarówno dla mnie, jak i dla wielu przyjezdnych, stałych bywalców szczycieńskiego ludowego bazaru, to była coroczna, rzadka okazja do zakupu prawdziwych, regionalnych wyrobów. Chińskiego badziewia mamy pełne stragany podczas każdego wakacyjnego festynu. W całej Polsce. Tymczasem nasz Jarmark Mazurski od lat stanowi jakże rzadki, chlubny wyjątek.

Towarzystwo Przyjaciół Muzeum w Szczytnie, którego prezesem jest moja żona Monika Ostaszewska-Symonowicz, zaproponowało władzom miasta zorganizowanie, jak co roku, trzech inicjatyw kulturalno-rozrywkowych. Nie wiemy, co z tego wyjdzie, ale uzyskaliśmy życzliwe błogosławieństwo Pana Burmistrza, a także stosowną dotację. Tak się składa, że na zlecenie TPM akurat ja (wespół z Mariuszem Nowakiem) zajmę się bezpośrednią organizacją sezonowych zamierzeń. Opiszę zatem, czego możemy, EWENTUALNIE(!), spodziewać się tego lata.

Co roku, pod koniec czerwca, widokową, ratuszową wieżę otwierano dla zwiedzających. Fantastyczny widok na Szczytno i okolice zachwyca wszystkich.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.