Kolejne Dni i Noce Szczytna mamy już za sobą. Miasto z wielką pompą uczciło swoje święto, na trzy dni zamieniając się w muzyczno-taneczną stolicę Mazur. Chętnych do zabawy jak co roku nie brakowało.
BURMISTRZ ZDETRONIZOWANA
Zgodnie z tradycją, zabawy nie mogły rozpocząć się bez przekazania Jurandowi kluczy do bram miasta. W rolę mężnego rycerza wcielił się po raz kolejny Tadeusz Piórkowski. Towarzyszyła mu pokaźna świta, w skład której weszli między innymi członkowie Stowarzyszenia Przyjazne Spychowo. W spychowskiej drużynie można było zauważyć tamtejszego proboszcza, ks. Mirosława Lango oraz zwyciężczynię tegorocznego plebiscytu na supersołtysa Renatę Karwacką. Na zaproszenie władz miasta przybyło wielu gości, wśród których znalazły się także delegacje z zaprzyjaźnionych miast: Żywca, litewskich Solecznik i niemieckiego Herten.
Po zainaugurowaniu 19. święta miasta dzierżący w rękach insygnia władzy miejskiej rycerz oddalił się w towarzystwie wiernego orszaku, ustępując miejsca na scenie grupom coverowym Korzuh, Ampha Romeo oraz Drugiej Maryli. Później pojawiła się ABBA COVER. Wystarczyło kilka hitów szwedzkiego zespołu, aby na placu zapanowała atmosfera disco rodem z lat siedemdziesiątych. Wieczór coverów zakończył występ sobowtóra króla rock’n’roll Elvisa, w którego wcielił się znany z tvnowskiego show Piotr Bugzel.
GRA I TRĄBI...
Sobotni koncert finałowy rozpoczął się ogłoszeniem wyników 5. Ogólnopolskiego Konkursu Piosenki im. Krzysztofa Klenczona oraz występem laureatów. W rockowo-bigbeatowym klimacie lat sześćdziesiątych jeszcze nielicznie zebranych pod sceną słuchaczy utrzymał zespół Trzy Korony 2000 założony przez Jerzego Aniszewskiego. Im bliżej nocy, tym większa rzesza mieszkańców miasta i turystów nadciągała na plac. Porządną dawkę bluesa zaserwowali Piotr Nalepa Breakout Tour grający przed najbardziej oczekiwaną gwiazdą wieczoru – zespołem Kombii. Tuż przed nadejściem godziny zerowej na bawiących się ludzi czekała dodatkowa atrakcja. Podczas ponadpięciominutowego pokazu sztucznych ogni niebo nad miastem rozbłysło tysiącem kolorowych iskier. Równo o północy na scenie pojawił się Grzegorz Skawiński i jego koledzy. Lider szybko złapał kontakt z publicznością, którą z łatwością roztańczył i rozśpiewał. Okazało się, że oprócz wcześniejszych fajerwerków na niebie dostrzec można było inne efekty wizualne, tym razem niezależne od organizatora. Podczas, gdy z zadaszonej sceny Skawiński chwalił wieczorną pogodę, niebo nad miastem coraz częściej rozświetlały nadciągające wraz z chmurami burzowymi błyskawice. – Pomimo tego, że zanosiło się na niezły deszcz, wytrzymałam do końca, bo atmosfera była bardzo fajna – wyznała jedna z bawiących się na placu uczestniczek zabaw, Kasia, turystka z Ostrołęki. Faktycznie, deszcz spadł dopiero pod koniec występu, kiedy zespół zaczął bisować. Burza jednak nasze miasto ominęła. Zaproszenie na Dni i Noce Szczytna zespołu Kombii okazało się strzałem w dziesiątkę, choć nie brakowało głosów niezadowolenia. – Nie podobało mi się, że zamiast grającego zespołu na telebimie wyświetlano głównie animacje. Wielu ludzi stało daleko od sceny i nie miało możliwości zobaczyć, co się na niej działo – wyznał Mariusz, jeden z mieszkańców Szczytna, któremu nie udało się przedostać na plac.
„ZRÓBCIE HAŁAS!”
W niedzielę pogoda nie dopisywała, ale wysoką frekwencją szczytnianie udowodnili, że potrafią bawić się zarówno w upalne, jak i chłodne noce. Gwiazda wieczoru, występująca, pomimo chłodu, w dość skąpym odzieniu Kate Ryan już pierwszym przebojem porwała znaczną część zgromadzonych pod sceną do tańca. Występ odznaczał się pełnym profesjonalizmem (tutaj żadnego playbacku, jak np. w przypadku zespołu SKANER, nie było), sprawdził się wreszcie telebim, który ani na chwilę nie przestał wyświetlać wokalistki. W sumie Belgijka na godzinę zawładnęła szczycieńską, sceną i roztańczoną publicznością kończąc swój występ i zarazem 19. Dni i Noce Szczytna równo o północy tym samym przebojem, którym powitała publiczność, czyli coverem „Voyage Voyage”.
BAZAR RÓŻNOŚCI
Patrząc na frekwencję, tegoroczne święto Szczytna można uznać za udane. Jak w roku ubiegłym uwagę przyciągały stoiska z kolorowymi gadżetami i głośną muzyką. Obok jaskrawych peruk i świecących zajęczych uszu na straganach można było nabyć plastikowe atrapy karabinów, a wszyscy spragnieni górskiego klimatu mieli okazję spróbować oscypków. Dużym zainteresowaniem cieszyły się ekstremalne atrakcje: skok na bungee oraz rozstawiony na terenie parku przy ul. Pasymskiej mały lunapark. Nie wypaliły natomiast zapowiadane wcześniej loty balonem na uwięzi. Zostały odwołane z powodu zbyt silnego wiatru. Dobrym pomysłem okazał się zakaz wnoszenia na teren placu alkoholu, choć przeszukujący plecaki i damskie torebki ochroniarze u wielu budzili złość i irytację. Dużym minusem była niedostateczna liczba koszy na śmieci. Dostawionych pojemników było zdecydowanie za mało, a z tych na co dzień stojących na ulicach miasta śmieci wysypywały się jeszcze przed nadejściem wieczoru. Co prawda można dało się dostrzec osoby, które przedawkowały alkohol, jednak zdecydowana większość uczestników bawiła się w kulturalny sposób i trzydniowe zabawy przebiegały dość spokojnie w sympatycznej atmosferze.
Aleksandra Gocławska/fot. M.J.Plitt