Mam w zanadrzu kilka tematów wartych poruszenia, ale żaden z nich nie jest dość nośny, aby w całości wypełnić felieton. Zatem dzisiaj trochę o tym i owym.
Tydzień temu napisałem o lekceważeniu czasu pacjentów w prywatnych gabinetach lekarskich. I oto okazało się, że choć piszę felietony do „Kurka” już od ponad pięciu lat, to po raz pierwszy na tyle poruszyłem czytelników, że wielu z nich, tych znanych mi osobiście, uznało za stosowne zatelefonować i podzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami na opisany temat. Spostrzeżeniami negatywnymi, czyli podobnymi do moich. Ile to ja się nasłuchałem o bezczelności personelu medycznego niektórych prywatnych gabinetów! I to konkretnie – z nazwiska. Na podstawie tych uwag można by skonstruować interesujący ranking szczycieńskich placówek. Ale także zwrócono mi uwagę, że bez porównania lepiej postrzegana jest działalność miejscowych stomatologów, czyli mówiąc prościej – dentystów. Tam zupełnie nieźle funkcjonuje system uzgadniania godziny wizyty. To fakt. W gabinecie, do którego uczęszczam, nigdy jeszcze nie czekałem, a Pani Doktor gotowa była do pracy nad moim uzębieniem o ściśle określonej porze. I tu nasuwa mi się myśl z gatunku rozważań ekonomicznych. Chyba chodzi o konkurencję. W mieście jest co najmniej kilkoro stomatologów. Zatem o pacjenta muszą walczyć. Tymczasem w zakresie innych dziedzin medycyny funkcjonują specjaliści pojedynczy. Czyli pacjent, nawet poniżany, i tak do nich przyjdzie.
Zmieńmy temat. Dnia pierwszego września otworzyliśmy w szczycieńskim muzeum, z okazji Dnia Kombatanta, interesującą ekspozycję. Jest to wystawa kolorowych zdjęć zrujnowanej Warszawy i Wrocławia wykonanych w roku 1947 przez amerykańskiego architekta Henry Nicholsa Cobba. Zwracam uwagę, że są to fotografie barwne! W owych tużpowojennych latach technologia wyjątkowo rzadka w Europie. Wszystkie znane mi z tego okresu zdjęcia wykonane były w technice czarno – białej. Warto przypomnieć, że pierwsze kamery filmowe pracujące w systemie „technicolor” uruchomiono w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Pierwsze małoobrazkowe filmy do kolorowych zdjęć amatorskich (slajdów) wyprodukowały firmy Agfa i Kodak w roku 1936. Wprawdzie nawet w Polsce nakręcono już w roku 1938 barwny film – reportaż „Malownicza Polska”, ale wkrótce wybuchła wojna i wszelkie prace nad fotografią kolorową ustały. Dlatego oglądanie wojennych ruin w kolorze jest, przynajmniej dla mnie, czymś niezwykłym.