Andrzej Kijewski jako szef miejskich struktur SLD zatraca idee lewicowe. Gorliwie, a do tego koniunkturalnie afiszuje się na uroczystościach kościelnych, zapominając, że zasadą lewicy jest rozdział państwa od Kościoła - tak m.in. działacze SLD uzasadniają swój sprzeciw wobec kandydatury w wyborach na burmistrza Szczytna obecnego starosty.

To już nie Lewica

Stowarzyszenie "Razem dla mieszkańców" - taką nazwę nosić będzie nowe ugrupowanie na lokalnej scenie politycznej, popierające Krzysztofa Mańkowskiego w jego walce o fotel burmistrza Szczytna. To odpowiedź części działaczy SLD, którzy sprzeciwiają się kandydaturze Andrzeja Kijewskiego zgłoszonej przez Radę Powiatową SLD. Za kilka tygodni stowarzyszenie przekształci się w komitet wyborczy, który oprócz Mańkowskiego, wystawi pełne listy kandydatów do Rady Miejskiej w Szczytnie i Rady Powiatowej.

Podczas zwołanej w ubiegłym tygodniu konferencji prasowej zwolennicy Mańkowskiego opowiadali o powodach, dla których tak jak ich lider zawieszają swoją działalność w SLD i pójdą do najbliższych wyborów samorządowych pod innym sztandarem.

ZATRACONE IDEE

Środowisko szczycieńskiej lewicy podzielił starosta Andrzej Kijewski, przewodniczący struktury miejskiej SLD. Decyzja Rady Powiatowej SLD, dająca mu rekomendację w wyborach na burmistrza Szczytna przelała czarę goryczy u radnych miejskich z klubu SLD: Beaty Boczar, Sławomira Ignatowskiego i Zofii Żarnoch.

- Zawsze byłem przekonany, że SLD jest instytucją lewicową, optującą za rozdziałem państwa od Kościoła, a tymczasem pan Kijewski występuje jako sufragan warmińsko-mazurski - irytuje się radny Ignatowski. Jego zdaniem miejscowy lider partii "nie powinien afiszować się, chodząc z krzyżem i pod baldachimem" w czasie uroczystości kościelnych. - Jako osoba prywatna czy starosta może robić co chce, ale jako szef partii lewicowej - już nie.

Działaczy lewicy bardzo zbulwersowało wystąpienie Kijewskiego podczas corocznej majówki SLD. W ostrych słowach skrytykował posłankę Senyszyn za parodiowanie słów papieża. Szeregowi działacze partii biorą jej stronę, a negatywne słowa Kijewskiego o niej odbierają jako koniunkturalne przypochlebianie się Kościołowi. Starosta czyni to zupełnie instrumentalnie, bowiem, jak podkreślają, przy okazji narusza szereg wartości chrześcijańskich.

- Wywiera nacisk, żeby inni myśleli jak on, wprowadza w ten sposób niezdrową atmosferę do naszej partii. Szeregowy członek nie ma prawa mieć własnego zdania, tylko musi myśleć tak jak szef - mówi jedna z "szeregowych" Mariola Tołoczko. - Nie możemy poddać się tej próbie ubezwłasnowolnienia, jesteśmy przecież ludźmi lewicy - apeluje.

Dla Beaty Boczar niepokojącym sygnałem o sytuacji w partii jest decyzja Rady Powiatowej SLD, która opowiedziała się za kandydaturą Kijewskiego na burmistrza Szczytna.

- Nie uwzględniono wyników głosowań w kołach miejskich, które w większości były korzystne dla Krzyśka. To nienaturalne - ubolewa radna. Jej klubowa koleżanka Zofia Żarnoch przypomina, że kilka lat temu musiała opuścić szeregi SLD, bo zbyt mocno domagała się od władz miasta wyciągnięcia konsekwencji wobec właściciela wytwórni podłoża zastępczego w Lemanach, bliskiego kolegi Kijewskiego.

- Nie dałam sobie nałożyć kagańca i poniosłam tego konsekwencje - wspominała radna, dodając, że uciążliwy dla mieszkańców temat wciąż jest aktualny.

Bardzo negatywnie "buntownicy" oceniają też sposób, w jaki Kijewski forsuje budowę pomnika Orła Białego.

- Dokładanie do niego samorządowych pieniędzy jest nieporozumieniem. Czy to największa potrzeba powiatu? - dziwi się Mariola Tołoczko. - To element propagandowy, służący promocji starosty przed wyborami samorządowymi - tłumaczy tę sytuację.

ROZGORYCZONY ANDRZEJ, BEZLITOSNY KRZYSZTOF

Ciekawi byliśmy, jak na decyzję Mańkowskiego zareagował Kijewski. Z naszą redakcją starosta nie chciał się dzielić swoimi wrażeniami. Nie doszło też, mimo jego zapowiedzi, do bezpośredniej rozmowy obu panów, chociaż spotkali się w miniony wtorek na posiedzeniu Zarządu Powiatu.

Były za to, jak twierdzi Mańkowski, próby nacisku z Warszawy, by odstąpił od konkurowania z Kijewskim.

- Andrzej jest rozgoryczony. Sądził, że Mańkowski siądzie, łeb spuści i zadowoli się czymś tam. A ja nie mogę już dalej swoją osobą firmować jego. Mleko się rozlało i już się nie cofnę - zapewnia przewodniczący Rady Powiatowej.

Zapytaliśmy, czy przyjmie do swego sztabu osoby, które zdradziły go, jeśli wyrażą teraz skruchę.

- One do mojego podwórka nie mają już wstępu - ucina Mańkowski. - Najpierw namawiały mnie, żebym startował na burmistrza, a potem wystąpiły przeciwko mnie. Takich ludzi trzeba się wystrzegać.

Kolejną konferencję prasową Mańkowski zapowiedział na sierpień. Zasugerowaliśmy Kijewskiemu, żeby poszedł za jego przykładem. Nasz apel jak na razie pozostał bez echa.

Andrzej Olszewski

2006.07.12