Reklama

BANER WSPÓLNY 110325

Mieszkańcy ul. Sikorskiego będą mieli powód do zadowolenia, jeśli... inni mieszkańcy ul. Sikorskiego zechcą wyłożyć trochę grosza. Ale ci pewnie nie zechcą tym bardziej, że nie mają takiego obowiązku. Spór o pieniądze może sprawić, że wysoki komin nadal będzie szpecić miasto.

Trudne pożegnanie z kominem

Ci, którzy zajmują lokale mieszkalne w bloku nr 4 postulują likwidację niepotrzebnego już komina po lokalnej kotłowni węglowej, która dwa lata temu została przerobiona na gazową. Gdy miasto przystępowało do inwestycji, mieszkańcy, jak twierdzą miejscy urzędnicy, nie zgłaszali uwag i nie chcieli, by za "jednym zamachem" usunąć komin i zbędne pomieszczenia (przybudówkę), w której niegdyś gromadzono opał. W międzyczasie zmienili zdanie, postulując o likwidację szpetnego kominowego "wyrostka". Miasto więc, bo rzecz dotyczy budynku komunalnego, wniosek przyjęło do realizacji, wyliczając, że usunięcie (na początek) wystającej części komina, kosztować będzie ponad 2 tysiące złotych. Nie chce jednak za to zapłacić samo.

- W budynku przy Sikorskiego 4 istnieje wspólnota mieszkańców - mówi Janusz Woźniak, zastępca naczelnika wydziału gospodarki miejskiej. - Zgodnie z zasadami, koszt rozbiórki nadstawki komina obciąży wszystkich właścicieli mieszkań w tym budynku, a gdy przyjdzie do likwidacji reszty pozostałości po kotłowni węglowej, będzie podobnie.

Właściciele mieszkań w budynku przy Sikorskiego 4 jeszcze o tym nie wiedzą. Walne zebrania wspólnot mieszkaniowych zaczną się dopiero w przyszłym tygodniu. Czy zgodzą się płacić - raczej wątpliwe. Rzecz bowiem w tym, że dawna kotłownia nie służyła jedynie mieszkańcom tego jednego bloku. Dostarczała ciepło i dla przedszkola, i dla budynku przy ul. Łaniewskiego, i dla kilku innych. Stanowiła więc element komunalnej infrastruktury ciepłowniczej, a nie współwłasność mieszkańców tego jednego bloku.

- Gdyby uwzględniać w tej sprawie wszystkie osoby, które miały w niej swój udział, to w kosztach rozbiórki powinni partycypować też mieszkańcy sąsiednich bloków i domów, bo to oni jeszcze kilka lat temu wnioskowali o podwyższenie komina, gdyż im dymił. Ostatecznie więc zmodernizowano kotłownię na ich wniosek - mówi jeden z lokatorów budynku, którego zdaniem obecny problem jest efektem tego, że inwestycja modernizacji kotłowni i przerobienia jej na węzeł ciepłowniczy po prostu nie została zakończona.

(hab)

2004.02.18