Ciągnące się przez wiele metrów sznury samochodów, zatłoczone boczne uliczki, wyprowadzeni z równowagi kierowcy i smażący się w upale pasażerowie, a do tego nerwowość oraz ostre słowa pod adresem organizatorów Dni i Nocy Szczytna – takie obrazki można było zaobserwować w piątek, zanim jeszcze impreza na dobre się rozpoczęła. Uwagi dotyczące przygotowania święta grodu mają też lokalni handlowcy oraz drobni przedsiębiorcy.
ZAKORKOWANE ULICE
Już od kilku lat na czas Dni i Nocy Szczytna od piątku do niedzieli w mieście obowiązuje zmiana organizacji ruchu. Wyłączone z niego zostają główne ulice, w tym Odrodzenia, częściowo też Kościuszki i Sienkiewicza. Takie rozwiązanie nie wszystkim się podoba i nic dziwnego. Już od piątkowego ranka wszyscy, którzy wybierali się autem do pracy, bądź w podróż, musieli uzbroić się w cierpliwość i przygotować na korki. Sznury pojazdów ciągnęły się praktycznie na wszystkich drogach wjazdowych do Szczytna. Zakorkowane były też boczne uliczki, takie jak choćby ul. Ogrodowa, przez którą z trudem przebijały się ogromne tiry, czyniąc ją praktycznie jednokierunkowym ciągiem. Kolejki samochodów tworzyły się też na ul. Chrobrego, w kierunku szpitala oraz na trasach wylotowych w stronę Mrągowa, gdzie w tym samym czasie odbywał się Piknik Country. Kierowcy oraz pasażerowie przez długi czas byli skazani na wyczekiwanie na przejazd w palącym słońcu.
– Żeby dojechać do Szczytna od strony Mrągowa, przez ul. 1 Maja, trzeba bardzo długo stać w korku, bo ul. Leyka jest przecież rozkopana – skarżył się w piątek redakcji Jan Kulikowski ze Szczytna. Jego zdaniem pomysł z zamknięciem głównych ulic jest nietrafiony, zwłaszcza w sytuacji, gdy trwa remont traktów, które wcześniej stanowiły objazdy. Według naszego rozmówcy w ogóle nie było potrzeby wyłączania z ruchu ul. Odrodzenia.
– Jest przecież w mieście tyle innych miejsc, gdzie można by ulokować stragany, są zagospodarowane tereny choćby nad jeziorem. A tak mamy trzy dni paraliżu miasta – uważa mieszkaniec. Jego opinia nie jest odosobniona – podobne, a nawet jeszcze dosadniejsze komentarze wypowiadali także inni kierowcy, w tym użytkownicy CB radia, którzy nie szczędzili ostrych słów pod adresem władz miasta. Również radny miejski Dariusz Malinowski dziwi się, że tuż przed Dniami i Nocami rozpoczęto na dobre remont ul. Łomżyńskiej. – Nic by się nie stało, gdyby zamknięto ją kilka dni później – uważa. Tymczasem burmistrz Danuta Górska na tydzień przed imprezą w rozmowie z „Kurkiem” apelowała do zmotoryzowanych o cierpliwość.
– To tylko jeden taki moment w roku i myślę, że święto grodu zasługuje na taki a nie innych charakter – mówiła burmistrz. Jej tłumaczenie nie wszystkich przekonuje. – Te korki odstraszają część turystów, którzy potencjalnie mogliby wziąć udział w imprezie – twierdzi Jan Kulikowski.
ZOSTAJE SMRÓD
Uwagi do organizacji Dni i Nocy Szczytna mają nie tylko kierowcy. Niezadowolona była też część lokalnych handlowców. Swoje wątpliwości dotyczące m. in. rozmieszczenia stoisk na Jarmarku Jurandowym przekazali radnemu Malinowskiemu.
– Namioty mogłyby stać bliżej ratusza i sądu, żeby nie zasłaniać sklepów zlokalizowanych na ul. Odrodzenia – mówi Dariusz Malinowski. Z kolei szefowa jednego z kantorów na ul. Odrodzenia jest zbulwersowana tym, że organizatorzy nie zapewnili odpowiedniego zaplecza socjalnego osobom handlującym na jarmarku.
– Brakuje tu toalet, najbliższe znajdują się obok kolegium nauczycielskiego, a przecież tak daleko nikt nie będzie chodził – mówi. Dodaje, że kupcy załatwiają potrzeby fizjologiczne gdzie popadnie - pod drzewami, między budynkami, na podwórkach kamienic, na klatkach schodowych. Nie mają się również gdzie umyć, więc radzą sobie jak mogą, korzystając np. z misek.
– Zostaje po nich straszny smród. Dzwoniłam w tej sprawie do urzędu i MDK-u. Podobno miało być jakieś zaplecze sanitarne, ale z tego co widzę, w tym roku nic się nie zmieniło – mówi właścicielka kantoru.
Ewa Kułakowska/fot. M.J.Plitt, E. Kułakowska