W piątek rozpoczynają się Dni i Noce – Szczytno 2014. Już po raz ósmy największa miejska impreza plenerowa odbywać się będzie na pl. Juranda, gdzie wstęp na wszystkie koncerty jest darmowy. Zagrają m.in. Kult, Kamil Bednarek, Ray Wilson oraz Stachursky. W przeddzień rozpoczęcia trzydniowego święta, przypominamy jego historię.

Trzy epoki Dni i Nocy

EPOKA PIERWSZA: DZIEDZINIEC

Dni i Noce Szczytna w nowoczesnej formule pojawiły się w początkach lat 90. Ich pomysłodawcami były ówczesne władze miasta z burmistrzem Pawłem Bielinowiczem na czele, a realizującym - dyrektor Miejskiego Domu Kultury, Tadeusz Grzeszczyk. Zamysł artystyczny dotyczący imprezy polegał na przypomnieniu postaci Krzysztofa Klenczona, wychowanego w Szczytnie muzyka, lidera Czerwonych Gitar i Trzech Koron. Koncerty pierwszych Dni i Nocy odbywały się na dziedzińcu ratusza. Główny, sobotni pod hasłem „Baw się razem z nami” dedykowany był pamięci artysty. Stąd obecność na nim wielu wykonawców z lat 60. i 70., w tym bliskich przyjaciół Klenczona. W Szczytnie występowali m.in. Maryla Rodowicz, Czerwone Gitary, Halina Frąckowiak, Karin Stanek, Wojciech Korda a kierownictwo artystyczne nad koncertami objęli znany dziennikarz muzyczny Marek Gaszyński oraz zmarły niedawno autor tekstów do wielu przebojów związanego ze Szczytnem muzyka, Janusz Kondratowicz.

Pełniący obowiązki dyrektora Miejskiego Domu Kultury Andrzej Materna, przy organizacji Dni i Nocy pracuje od samego początku. Podobnie jak wielu starych bywalców imprezy, największym sentymentem darzy okres, kiedy koncerty odbywały się na dziedzińcu. Do plusów tej lokalizacji zalicza przede wszystkim niepowtarzalną atmosferę. - W tamtych czasach artyści byli skomasowani w jednym miejscu, mieli wspólne garderoby w muzeum, co sprzyjało integracji – wspomina Andrzej Materna. Wówczas bardzo bliski był także kontakt publiczności z wykonawcami. Największym minusem dziedzińca pozostawała jego mała pojemność. Obecnie, ze względu na obowiązujące przepisy, nie można tam wpuścić więcej niż 900 osób. Tymczasem w latach 90., kiedy jeszcze takich obostrzeń nie było, na dziedziniec wchodziło po kilka tysięcy ludzi. Rekord frekwencji został pobity podczas jednego z koncertów „Rock w ruinach” z udziałem zespołu Maanam, kiedy to sprzedano … 3,5 tysiąca biletów. - Zainteresowanie nimi było jeszcze większe, ale nie mogliśmy wcisnąć już więcej osób – mówi p.o. dyrektora MDK-u. Na koncerty poświęcone pamięci Krzysztofa Klenczona sprzedawano znacznie mniej wejściówek – do 1,5 tysiąca.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.