W lipcu 1977 r. otwarto jeden z największych szczycieńskich zakładów – „Unimę”. I choć dziś już nie istnieje, to zapisał się w najnowszej historii miasta. Dlatego przez kolejne tygodnie będziemy prezentować sylwetki i wspomnienia osób z nim związanych. Nasz cykl zaczynamy od pierwszego dyrektora zakładu Henryka Hańczaruka.

UNIMA - zakład, którego już nie ma cz.1
Dyrektor Hańczaruk przy budowie chodnika na ul. Dąbrowskiego

MASZ TUTAJ ROBOTĘ

Choć oficjalne otwarcie „Unimy” miało miejsce 22 lipca 1977 r., to jej początki sięgają pierwszej połowy lat 70. Wtedy przedstawiciele warszawskiego Zjednoczenia „Unitra” skupiającego wszystkie zakłady związane z elektroniką poszukiwali miejsca pod budowę kolejnego, na terenie ówczesnego województwa olsztyńskiego. W Szczytnie trafili na podatny grunt. Kwestie organizacyjne związane z poszukiwaniem lokalizacji i rozpoczęciem budowy władze powierzyły Henrykowi Hańczarukowi. – Pracowałem wtedy w Zakładach Remontowo – Montażowych Przemysłu Zbożowego, które mieściły się na ul. Polnej. W tym czasie miałem propozycję przejścia do Mrągowa, ale powiedzieli mi: masz tutaj robotę – wspomina Henryk Hańczaruk. On też został pierwszym pracownikiem „Unimy”. W lutym 1974 r. powołano go na pełnomocnika do spraw budowy zakładu. Na jego lokalizację wybrano tereny za torami, na których swoje gospodarstwo rolne prowadził wówczas dzisiejszy DPS. – Chodziło o rozległy obszar leżący na uboczu, z możliwością rozbudowy. To miejsce nadawało się idealnie – tłumaczy były dyrektor.Wiosną 1975 r. odbyła się uroczystość wmurowania

Henryk Hańczaruk był pierwszym pracownikiem szczycieńskiej „Unimy”

kamienia węgielnego pod zakład. Pierwszym wykonawcą robót było Piskie Przedsiębiorstwo Budowlane, po którym zadanie to przejęło przedsiębiorstwo kętrzyńskie.

1200 PRACOWNIKÓW

Zaczął się również nabór pracowników. Zanim rozpoczęto produkcję, zostali wysłani na praktyki do Koszalina i Warszawy do bliźniaczych zakładów. Kiedy w lipcu otwierano „Unimę”, zatrudnionych było tam już ponad 600 osób, w tym przeszło 70 inżynierów, którzy przyjeżdżali do Szczytna z różnych stron Polski, m.in. z Warszawy i Gdańska. W szczytowym momencie funkcjonowania zakładu pracowało w nim blisko 1200 osób.

Równolegle z budową „Unimy” zaczęto stawiać blok mieszkalny na ul. Pasymskiej. – Mieszkania te były przeznaczone dla kadry z zewnątrz – mówi Henryk Hańczaruk. Jako dyrektor miał też do dyspozycji ponad 250 mieszkań spółdzielczych w ramach specjalnej puli uruchomionej z myślą o pracownikach. – Jak zaczynaliśmy budowę zakładu, Szczytno miało ok. 26 tysięcy mieszkańców. Kiedy go uruchomiono, liczba ta wzrosła do ponad 31 tysięcy – podkreśla.

OTWARCIE Z GIERKIEM

Pierwsze hale produkcyjne oddawano do użytku przed oficjalnym otwarciem. Początkowo wytwarzano w nich proste urządzenia, takie jak podłokietniki, obcążki czy przecinacze. W sumie powstało pięć hal o łącznej powierzchni ok. 10 tysięcy m2 oraz biurowiec i stołówka.

Na otwarcie zakładu ściągnięto ówczesnego I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka. Akurat tego dnia miał on uczestniczyć w odbywających w Olsztynie dożynkach. Udało się tak zmienić jego trasę, że po drodze zajechał do Szczytna. – Był tu może ze dwie godziny. Oprócz I sekretarza partii, w otwarciu wzięły udział także najwyższe władze wojewódzkie oraz kierownictwo Zjednoczenia „Unitry”.

KASA Z CIEPŁOWNI POSZŁA NA HOTEL

W szczytowym okresie funkcjonowania „Unimy” pracowało w niej prawie 1200 osób. Na zdjęciu w tle autobus komunikacji miejskiej, która pojawiła się w Szczytnie dzięki zakładowi

„Unima” to nie tylko zakład, ale też inne obiekty, które do dziś spełniają swoje funkcje. Należy do nich m.in. hotel unimowski. Z jego powstaniem łączy się ciekawa historia, bo został wybudowany trochę przez przypadek.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.