W ręce funkcjonariuszy pasymskiego posterunku straży rybackiej wpadł „Czerwony październik”. Nie był to jednak atomowy radziecki okręt podwodny ze znanego filmu, lecz znacznie mniej skomplikowana jednostka pływająca wykorzystywana przez kłusowników do nielegalnych połowów ryb.
„Czerwony październik”, bo taką nazwę nosił kajak wykorzystywany do kłusowniczego procederu, od miesięcy był celem funkcjonariuszy z rejonowego posterunku straży rybackiej w Pasymiu. - „Polowaliśmy” na niego od początku czerwca, ale bez powodzenia – informuje komendant posterunku Mirosław Żelazko. Dodaje, że kajak wraz ze sprzętem służącym do nielegalnego połowu ryb był dobrze ukryty z lesie. Kłusownicy czuli się bezkarni.
Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.