Bogusława Ruszczyk z Leśnego Dworu nie przypuszczała, że jej codzienny bieg po lesie będzie miał taki finał. Przy drodze w kierunku Strugi zauważyła plastikowy worek, w którym, jak się okazało, znajdował się skrępowany powrozem pies. Kobieta uratowała go w ostatniej chwili. – Ktoś, kto to zrobił, musi być prawdziwym zwyrodnialcem – mówi pani Bogusława.
COŚ MNIE TKNĘŁO
W środę 21 lutego około południa Bogusława Ruszczyk z Leśnego Dworu wybrała się, jak niemal każdego dnia, na bieganie. Wyruszyła swoją ulubioną trasą w kierunku Strugi. Będąc na rozwidleniu leśnych dróg, jeszcze przed przejazdem kolejowym, zauważyła przy asfalcie duży, plastikowy worek po nawozach rolniczych związany powrozem. – Od razu coś mnie tknęło, bo się poruszył – relacjonuje pani Bogusława. Nie wiedząc, co jest w środku, zaczęła odwiązywać powróz. Po chwili jej oczom ukazał się nieduży, brązowy kundelek.