Kilka dobrych dni temu sławetny telebim z placu Juranda został wyłączony, po czym okryty czarną zasłoną niczym żałobnym całunem - fot. 1. Zdziwiło to mieszkańców miasta, którzy zaczęli zadawać sobie pytania, czy znaczyłoby to, że telebim został wyłączony na trwale i wkrótce zostanie zabrany z tego miejsca, aby nie rozpraszać uwagi uczestników ruchu drogowego? Przecież takie pogłoski słychać było na mieście, a może został wyłączony, bo wyświetlano na nim jakieś obrazy niezgodne z wytycznymi unijnymi, albo co gorsza o treściach antyburmistrzowskich? Cóż, nic takiego nie miało miejsca. Po prostu popsuły się czerwone diody, czego objawy występowały już od dość dawna. „Kurek” pisał o tym jeszcze w ubiegłym roku, informując, że telebim po zmierzchu świeci niczym bożonorodzeniowa choinka i coś należałoby z tym zrobić. Nikt się jednak takim stanem rzeczy nie przejmował, ale w końcu popsuło się tyle diod, że nawet i w dzień na ekranie dominował czerwony kolor. Wówczas nie pozostało już nic innego jak wymontować wadliwe elementy i oddać je do naprawy. Ponieważ telebim z wyjętymi elementami nie prezentował się estetycznie, a ponadto aby nie narazić częściowo rozebranej konstrukcji na zgubne oddziaływanie opadów atmosferycznych, całość przykryto czarną foliową zasłoną. Teraz już nie drażni oczu przechodniów jaskrawym blaskiem i nie rozprasza uwagi kierowców - może lepiej aby tak już pozostało na zawsze?
LOSY PEWNEGO SŁUPKA
Przy ul. 1 Maja, a właściwie przy jej ślepej odnodze, która powstała podczas pamiętnej przebudowy tej ulicy, stał sobie słupek telekomunikacyjny. W elemencie takim, wyjaśnijmy, znajdują się przyłącza telefoniczne do danej posesji.
Choć słupek stał dość blisko krawędzi chodnika, to jednak w takim miejscu gdzie się on przewężał. Cóż, przechodnie wymijali go, ale znalazł się taki jeden, o wandalskiej naturze, który rzecz uszkodził, zapewne sążnistym kopniakiem. Górna część słupka urwała się wtedy od reszty i zwisła po drugiej stronie, ukazując we wnętrzu gąszcz rozmaitych kabli. Na szczęście nie uległy one zerwaniu, więc mieszkańcom z sąsiedztwa nie odcięło telefonów, a ów czubek osadzili na powrót na podstawie, choć nie było to już to, co przed uszkodzeniem - fot. 2. W tym miejscu należałoby dodać, że zerwanie łącza byłoby poważną przeszkodą w prawidłowym funkcjonowaniu pobliskiego sklepu, bo do obsługi klientów czy składania zamówień niezbędny jest internet i telefon, a poza tym nie działałby terminal kart płatniczych. No i dlatego, aby zapobiec ewentualnej awarii, mieszkańcy z najbliższego sąsiedztwa zabiegali i to od dłuższego czasu o naprawę słupka. Niestety nie mogli się jej doczekać, więc tracąc nadzieję, powiadomili o swoich kłopotach redakcję „Kurka”.
O dziwo, stało się tak, że jeszcze przed naszą interwencją pojawiła się specjalna ekipa i słupek nawet nie tyle naprawiono, ile wymieniono na całkiem nowy i trwalszy z czarnego tworzywa - fot. 3. Wymagało o trochę roboty, trzeba było wykopać w chodniku spory i głęboki dół. Przy okazji zmieniono usytuowanie słupka, bo przesunięto tuż pod ogrodzenie. Jeszcze lepszym wyjściem byłoby schowanie go za wzmiankowane elementy małej architektury (czerwona strzałka na fot. 3). Fachowcy z ekipy remontowej powiedzieli nam, że i owszem, jest to możliwe, ale wymagałoby dużo większej roboty, trwającej kilka dni. Poza tym musiałoby nastąpić przerwanie połączenia w celu przedłużenia przewodów, a to sprawiłoby wiele kłopotów użytkownikom przyłącza.
BAŁAGANIARSTWO TOTALNE
Zaraz za Specjalną Strefą Ekonomiczną w Korpelach rozciąga się las. Przed jego ścianą Nadleśnictwo Szczytno poustawiało tabliczki przypominające o tym, jak należy zachowywać się lesie, gdzie nie należy wchodzić, jak biwakować, a przede wszystkim aby nie śmiecić, by pozostawić las w takim stanie, jakim chcielibyśmy go zastać jutro. I co? Otóż pod tabliczką, jak na ironię, urządzono spore śmieciowisko.
W jej bezpośrednim sąsiedztwie walają się najprzeróżniejsze, a głównie domowe odpadki. Widać wśród nich jakieś buciki dziecięce i damskie, plastikowe wiaderka, a nawet poduszki i kołderki z wyglądu całkiem mało używane - fot. 4. Jest to wyraz wielkiej ludzkiej bezczelności i nieodpowiedzialnego traktowania naturalnego środowiska. Jak widzi się coś takiego, ręce i nogi opadają, i rodzi się bezsilna złość. Co gorsza, w głębi lasu nie jest dużo lepiej. Widać tak równie wielkie ilości śmieci i to momentami potężnych rozmiarów - wielkie samochodowe opony i worki z domowymi odpadkami - gruzem oraz mnóstwem butelek. Wszystko to leży nie gdzieś w głębi między drzewami, a tuż przy leśnej drodze - fot. 5.
SĘDAŃSKIE OSOBLIWOŚCI
Drogowskaz na drzewie
Ostatnio „Kurek” odwiedził Sędańsk, niedużą, ale malowniczo położoną nad jeziorem wieś. Nim jednak dotarliśmy na miejsce mieliśmy mały kłopot na rozjeździe usytuowanym tuż przed tą miejscowością. Droga bowiem szła prosto oraz w prawo, wskutek czego powstał dylemat jak dalej jechać. Nigdzie nie było widać żadnego znaku, ale w końcu udało się nam go dostrzec. Tyle że drogowskaz nie stał na słupku, jak należało tego oczekiwać, a wisiał na... drzewie - fot. 6. Cóż, gdy wiosna jeszcze nie w pełni rozkwitła i drzewa nie zdążyły okryć się zielenią, tabliczkę można dojrzeć, wkrótce jednak zginie w gąszczu zieleni i stanie się całkiem niewidoczna.
Niezwykła konstrukcja
Niedawno pisaliśmy o „niezniszczalnym” kandydacie na wójta, którego wyborczy plakat zabezpieczony kilkoma warstwami folii wisi do dziś na drzewie w Dźwierzutach. Nieomal identyczny i także w dobrym stanie, bo opatulony folią zauważyliśmy w Sędańsku - fot. 7. Miejscowi mówią, że będzie na zaś jak znalazł, czyli na następne wybory za cztery lata. Bodaj jeszcze ciekawsza rzecz skrywa się za opisywanym drzewem.
Na małym placyku, który się tam rozciąga stoi bowiem zadziwiająca budowla wielkości dużego kurnika, takiego jaki stawia się dla domowego ptactwa - fot. 8. Jej stan techniczny jest gorszy niż opłakany. Konstrukcja wykonana z rozlatujących się płyt paździerzowych i o oklapniętym dachu sprawia wrażenie, że była stawiana nie przez fachowca, a amatora niemającego pojęcia o budowaniu domków. Tymczasem na jej ścianie wisi nowiutki i dumnie brzmiący napis tej treści - fot. 9.
Nie sądzimy aby ów „budynek” nadawał się to tego, czyli do rozbiórki. Wydaje się bowiem, że wystarczy go tylko dotknąć, a rozleci się niczym domek z kart.