Złamany podczas czerwcowej nawałnicy klon zniszczył nagrobek rodziny Stanisława Tomaszczyka na szczycieńskim cmentarzu komunalnym. Mieszkaniec wystąpił do miasta o odszkodowanie, ale zarówno urzędnicy, jak i ubezpieczyciel twierdzili, że mu się ono nie należy. Zmienili zdanie dopiero po tym, jak zlecona przez pana Stanisława ekspertyza dowiodła, że drzewo, wbrew ich twierdzeniom, już od dawna zagrażało bezpieczeństwu.

Utarł nosa urzędnikom
Zlecona przez Stanisława Tomaszczyka ekspertyza dowiodła, że stan rosnących na cmentarzu drzew, wbrew zapewnieniom urzędników, może zagrażać bezpieczeństwu

WALKA O ODSZKODOWANIE

Wieczorem 21 czerwca nad Szczytnem przeszła potężna nawałnica. W jej trakcie na starej części cmentarza komunalnego silny podmuch wiatru złamał około stuletni klon. Drzewo runęło na stojące w pobliżu nagrobki, powodując duże szkody. Jednym z poszkodowanych był Stanisław Tomaszczyk. Jego pech był tym większy, że akurat w dniu, w którym doszło do zdarzenia, została zakończona renowacja nagrobka należącego do jego rodziny polegająca na wymianie płytek polbrukowych i wzmocnieniu podstawy. Mieszkaniec zgłosił szkodę miejskim urzędnikom. - Stwierdzili jednak, że żadne odszkodowanie mi się nie należy, bo pomnik nie był ubezpieczony – wspomina pan Stanisław. To mocno go zdziwiło

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.