W drodze na Jasną Górę cz. IX

- 2009 r.- No dobra… ale mamy problem. Skąd wziąć tym razem samochód? Hmmm…. Jazda po mieście jak w tamtym roku odpada, zeszłoroczne samochody w tym roku są zajęte… pora więc poprosić o wsparcie proboszczów. Tym razem sytuację uratował proboszcz z Wielbarka ksiądz prałat Marian Kaim. W tym roku mieliśmy samochód marzeń z Wielbarka. To tutejsi parafianie uratowali naszą pielgrzymkę – na tydzień przed wymarszem. Dostaliśmy duży i przestronny pojazd, na dodatek

z chłodnią na pace. Kierowca strażak plus ten samochód – jak się okazało w praktyce – idealne połączenie.

Tegoroczna grupa była osłabiona jeśli chodzi o przewodników, ale za to silniejsza

w liczbie pielgrzymów. Skład grupy: 75 pielgrzymów, 1 kapłan, 2 kwatermistrzów, 1 samochód

i 1 kierowca, oraz kilku nowych porządkowych i muzycznych grających na gitarze – cóż to za radość dla przewodnika. Wśród pielgrzymów byli mieszkańcy Szczytna, Faryn, Świętajna, Rozóg, Warszawy, Szczecina, Olsztyna, Elbląga i okolicznych terenów Szczytna – przepraszam,

że wszystkich nie wymienię.

Co różniło tę pielgrzymkę od poprzedniej? Jak wspomniałem ilość osób, więc dyżur na tubę czy niesienie proporca wypadał rzadziej, było komu śpiewać i klaskać, choć to okrzyk „Alleluja” wypadał nam najlepiej (…)

Ten rok był dla mnie szczególnie męczący i trudny jeśli chodzi o stan mojego zdrowia. Na szczęście, nie miałem tej mizernej radości zasłabnąć na Jasnej Górze, co wydarzyło się rok później, w 2010 roku, ale za to obie moje kostki i kolana zostały szczelnie obandażowane przez nasze pielęgniarki grupowe. Grupa z parafii Chrystusa Króla Odkupiciela Człowieka z Olsztyna

z księdzem Tomaszem Łukasiukiem wolała na mnie „Ksiądz MUMIA” (...)

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.