W drodze na Jasną Górę cz. VII

- 2006 r.-

Zmiany na stanowiskach wikariuszy w szczycieńskich parafiach pozbawiły Galindię księdza przewodnika. Kolejną osobą świecką, która prowadziła pielgrzymów ze Szczytna do Częstochowy był Marcin Jóźwicki. W swoich wspomnieniach zanotował: Grupa Pielgrzymkowa Galindia Szczytno licząca około 70 osób była najliczniejszą z grup Warmińskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Około 60% stanowili ludzie młodzi. Najstarszy pątnik – Aleksander Kot - lat 67, najmłodszy pielgrzym - Ania - lat 5.(...) Przez większość drogi padał deszcz. Najbardziej zapadło mi w pamięci gwałtowne załamanie pogody w Budziszowicach (oberwanie chmury połączone z potężną burzą). Była tak ogromna nawałnica, że woda płynęła strumieniami po kostki, a grzmoty słychać było co chwila. Pochód pielgrzymki został wstrzymany, bo widoczność nie przekraczała 10 metrów. Wtedy też staliśmy pod krzyżem przy kościele. Piorun uderzył bardzo blisko w krzyż na wieży kościoła. (APTS, Pisemne wspomnienia Marcina Jóźwickiego z 15 I 2012 r.).

- 2007 r.-

Przewodnikiem w tym roku był wikariusz z parafii św. Krzyża ks. Andrzej Sosnowski. Grupa liczyła 88 pątników. Przedpielgrzymkowe przygotowania prowadzone były pod nadzorem ks. proboszcza kanonika Andrzeja Wysockiego. Na szczególny wymiar pielgrzymowania w tym roku zwrócił uwagę ks. przewodnik: Pielgrzymowanie to zarazem trudna, ale i piękna okoliczność spotkania Boga w swoich słabościach, ułomnościach, ale i radościach, których nam nie brakło. Wspólnie w 93 osoby przeżywaliśmy te trudy pątniczego życia. - XXIV Warmińska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę, Ecclesia Nostra, nr 5/2007, s. 2-3.

- 2008 r.-

Grupę prowadził pierwszy wikariusz parafii Chrystusa Króla –

ks. Tomasz Jarzynka. Wspomagał go diakon Roman Dąbkowski ze Świętajna. Grupa Galindia liczyła zaledwie 35 pątników. W ogóle cała Warmińska Piesza Pielgrzymka przeżywała „zadyszkę” pod względem liczby pielgrzymów. Nastąpiła wyraźna wymiana pokoleń. Wielu doświadczonych pielgrzymów z różnych powodów nie mogło uczestniczyć w pielgrzymce. Zabrakło wzorców dla młodych stażem, czy nowicjuszy.

We wspomnieniach ks. Tomasza można wyczytać: Rozpocząłem pracę pierwszego lipca, miałem więc tydzień na aklimatyzację w Szczytnie, po którym, siódmego lipca, rozpocząłem przygotowania.

To był zwariowany czas. Od wschodu do zachodu słońca był tylko jeden temat – pielgrzymka. Trzeba było zebrać wszystkie potrzebne rzeczy, zorganizować spotkania z osobami chcącymi wyruszyć na szlak pielgrzymkowy i znaleźć samochód. Dzięki Bogu, ratunkiem okazali się wcześniejsi kwatermistrzowie grupy – Lucyna i Piotr. To oni pomagali, wspierali, podpowiadali i podtrzymywali mnie na duchu, kiedy wydawało mi się, że to wszystko w tak krótkim czasie się nie uda.

Największym problemem okazało się znalezienie odpowiedniego samochodu, który towarzyszyłby pielgrzymom podczas marszu i przewoziłby ich bagaż. Zostały zaledwie cztery dni do wymarszu, a nadal nie mieliśmy odpowiedniego transportu. W akcie desperacji jeździliśmy

z Lucynką po Szczytnie i każdy samochód dostawczy, który naszym zdaniem byłby odpowiedni, był przez nas śledzony. Kiedy się zatrzymywał, „atakowaliśmy” kierowcę lub właściciela pojazdu pytaniem, czy nie zechciałby nas wspomóc. Wspominam to teraz ze śmiechem, ale wtedy kosztowało nas to wiele stresów. Po jednej z takich rozmów oboje z Lucynką pękliśmy

i płakaliśmy jak szaleni, nie mieliśmy już sił i – niestety – również czasu, aby nadal szukać samochodu. Modliliśmy się, żeby Maryja nam pomogła, bo inaczej nie moglibyśmy odwiedzić Jej na Jasnej Górze.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.