Część radnych i nauczycieli wychowania fizycznego z Gimnazjum nr 2 ma zastrzeżenia do sposobu funkcjonowania hali widowiskowo-sportowej przy ulicy Lanca. Organizowane tu często imprezy i uroczystości uniemożliwiają prowadzenie zajęć lekcyjnych. Sprzeciw budzi również bezpłatne korzystanie z obiektu przez powiatowe centrum sportu.
NIESŁABNĄCE ZAINTERESOWANIE
Zainteresowanie funkcjonującą od października ub.r. halą widowiskowo-sportową przy ul. Lanca nie słabnie. Administrowany przez Miejski Ośrodek Sportu obiekt od początku jest w centrum uwagi radnych opozycji. Zanim oddano go do użytku, mieli oni pretensje o to, że na potrzeby hali zaadaptowano łącznik, w którym mieściły się sale lekcyjne służące uczniom Gimnazjum nr 2. Przez to, zdaniem radnych, trzeba było zmieniać plan lekcji, co spowodowało, że gimnazjaliści dłużej pozostawali na zajęciach. Kolejną falę krytyki wywołała sprawa kręgielni, która uległa awarii jeszcze przed oddaniem jej do użytku.
PEŁNA HALA, PUSTY MDK
Minęło kilka miesięcy, a o obiekcie jest znów głośno. Tym razem chodzi o organizowane w hali imprezy. Zdaniem niektórych nauczycieli wychowania fizycznego uczących w gimnazjum jest ich zbyt dużo i odbywają się one w czasie trwania lekcji. W ten sposób gimnazjaliści, zamiast ćwiczyć, spędzają czas na trybunach albo, jeśli pozwala na to pogoda, doskonalą swoją sprawność na dworze, bądź w starej, ciasnej sali.
- Coraz częściej zdarza się, że odbywają się tu imprezy nie tylko sportowe, które równie dobrze można by przeprowadzić choćby w Miejskim Domu Kultury - mówi nauczyciel wychowania fizycznego w Gimnazjum nr 2 Mariusz Studniak. Jako przykład podaje niedawne spotkanie władz miasta z nestorami i kombatantami.
- W czasie jego trwania MDK stał pusty. Do tej pory takie spotkania odbywały się tam i jakoś nikomu to nie przeszkadzało - twierdzi nauczyciel, postulując, by przy organizacji imprez wykorzystywać także inne miejskie obiekty.
Częste zajmowanie hali w czasie lekcji uniemożliwia przeprowadzanie planowanych sprawdzianów i realizację programu nauczania.
- Obecnie mamy gorący okres. Trwają zaliczenia, uczniowie poprawiają oceny. Tymczasem często okazuje się, że nie można wejść na halę, bo zaraz zaczyna się impreza.
Od początku tego roku szkolnego, ze względu na przewidywaną poprawę zaplecza sportowego, w czasie jednej godziny lekcyjnej zajęcia wychowania fizycznego ma aż siedem klas. Wcześniej były tylko cztery. Taką liczbę uczniów trudno pomieścić w starej sali.
- Do niedawna siedzenie na trybunach podciągałem pod naukę kulturalnego kibicowania, ale ileż można - irytuje się Mariusz Studniak.
Według niego dużo czasu zajmuje także samo przygotowanie obiektu do imprezy. Wtedy też nie ma mowy o prowadzeniu normalnych zajęć.
- Nawet jeśli impreza jest w sobotę, to przecież wszystkie przygotowania zaczynają się już w piątek - mówi nauczyciel.
Dyrektor Gimnazjum nr 2 w Szczytnie Teresa Feszczyn tonuje emocje.
- To pierwszy rok funkcjonowania hali i każdy chce się nią pochwalić. Mam jednak nadzieję, że z czasem tych imprez będzie mniej - mówi.
NIECH POWIAT ZAPŁACI
Sporą część zawodów rozgrywanych w obiekcie organizuje Powiatowe Centrum Sportu Turystyki i Rekreacji. To nie podoba się radnej Annie Rybińskiej, która stoi na stanowisku, że za korzystanie z miejskiego obiektu powiat powinien płacić. Na pytanie, dlaczego tak się dzieje, otrzymała odpowiedź, że w zawodach biorą udział głównie dzieci i młodzież ze szkół szczycieńskich i w związku z tym nie pobiera się od nich opłat. Takie wyjaśnienia nie satysfakcjonują radnej.
- Uważam, że powiat powinien płacić. Za uzyskane w ten sposób pieniądze należy zorganizować młodzieży zajęcia popołudniowe. Tymczasem uczniowie zamiast ćwiczyć, często siedzą na trybunach. Nie mają zajęć dodatkowych, a za wejście na halę muszą płacić - twierdzi Anna Rybińska.
NIKT NIE TRACI
Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu Krzysztof Mańkowski zdecydowanie odpiera stawiane zarzuty. Jego zdaniem w godzinach lekcyjnych wcale nie odbywało się aż tak dużo imprez. Spośród 29, które miały miejsce w nowym obiekcie, zaledwie osiem kolidowało z zajęciami. Poza tym, jak twierdzi dyrektor, uczniowie wcale nie tracą lekcji.
- W czasie trwania imprez udostępniamy im cały główny hall, gdzie chłopcy mogą grać w ping-ponga oraz w kręgle, a dziewczyny mają do dyspozycji salę fitness. W ten sposób nikt nie traci - zapewnia Krzysztof Mańkowski.
Tłumaczy, że PCSTiR nie płaci za korzystanie z obiektu, ponieważ byłoby to wbrew prawu.
- Centrum przejęło zadania Szkolnego Związku Sportowego, który odpowiadał za organizację imprez sportowych dzieci i młodzieży. Robił to społecznie. Nie mogę wobec tego brać od uczniów pieniędzy - wyjaśnia dyrektor MOS-u.
Argumentacja Mańkowskiego nie przekonuje radnej Rybińskiej.
- Uczniowie nic do tego nie mają. Jeżeli PCSTiR organizuje imprezę, to musi odpłatnie wypożyczyć salę. Zresztą powiat posiada własne obiekty i z nich powinien korzystać, a nie wchodzić na teren miasta - uważa Anna Rybińska.
Ewa Kułakowska
2006.05.24