Stoimy na Placu Juranda, a deszczyk kap kap siąpi na nasze głowy. Na szczęście jest ciepło, mamy też kurtki i nadzieję, że niebo się rozpogodzi. Postanawiamy jechać do Olszyn, bo dawno nie byliśmy na Giełdzie Staroci.
Jedziemy ostrołęcką szosą, w okolicach Młyńska skręcamy na Jerutki, a z jeruckiej szosy w las. Wielokrotnie przekonałam się, że aura potrafi płatać figle i spłatała nam wspaniałego figielka w postaci drogi przemienionej w promenadę słońca. Bowiem leśny trakt, którym przemieszczaliśmy się właśnie taką promenadę przypominał. Zarządziliśmy postój, by pozbyć się nadmiaru odzienia, poczęstować umytymi deszczem poziomkami i jagodami. Odświeżona życiodajnymi kropelkami przyroda roztacza upojną woń i dzieli z nami swoją siłą. Właśnie w taki prosty sposób my cykliści ładujemy akumulatory i zyskujemy energię do pozytywnej egzystencji. Otoczeni przyrodą i urzeczeni tym oczywistym pięknem docieramy do Olszyn. Tam wita nas figura Chrystusa, a my od razu wiemy, że rzeźba wyszła spod dłuta zaprzyjaźnionego sołtysa – Zygmunta Rząpa. Wszak to jego styl.
Na Giełdę Staroci przedostajemy się przez podwórko państwa Rząpów. Mijamy eksponaty Muzeum Rolniczego, pracownię rzeźbiarską i docieramy na przemieniony w pełen skarbów plac. Dowiadujemy się, że właśnie przed chwilą przez Olszyny przeszła ulewa mocząc wszystko i wszystkich. Z tego wniosek, że mamy wiele szczęścia, ominęła nas ulewa i nawet możemy myśleć, że to my do Olszyn przywieźliśmy słońce. Na nasz widok w serdecznym geście rozpościera ramiona rozpromieniony gospodarz pan Zygmunt Rząp , który oznajmia, że machał kapeluszem i rozgonił chmury. Doceniamy te starania i z zaciekawieniem podziwiamy zebrane spod strzech antyki przeznaczone do sprzedania. Na Giełdzie Staroci czas zatrzymał się i faktycznie każdy pasjonata znajdzie coś dla siebie. Z prawdziwą tkliwością patrzymy na cudeńka z minionej epoki, mamy też świadomość, że wielu z nas niektóre z tych przedmiotów dotykało w domu rodziców lub dziadków. Pytamy pomysłodawcę i twórcę Giełdy pana Zygmunta Rząpa o to, czy w ostatnim czasie zanotował obecność w Olszynach jakiejś ważnej osobistości, ponieważ w pamięci mamy niezapomniane spotkanie z Olgą Lipińską . W odpowiedzi usłyszeliśmy, że wszyscy którzy się pojawiają są ważni i oczekiwani. Jakby na te słowa na placu pojawili się dwaj mali chłopcy z pięknymi czarnymi buźkami i kręconymi włoskami, nazywani przez dziadka tygryskami. Natychmiast pstryknęłam małym tygryskom zdjęcie. Na Giełdzie Skarbów panuje specyficzny klimat i pełna serdeczności atmosfera. Warto zakupić tam małą żabkę do portfelika, bowiem ona sprawi, iż pieniążki zawsze nas będą się trzymały. Obowiązkowo wszystkie panie powinny sfotografować się z obrazem pięknej, powabnej cyganeczki, ponieważ same nabiorą czaru i powabu. W Olszynach można liczyć na wiele i wiele zobaczyć przekonaliśmy się o tym dotykając liczydeł. Jednak na serdeczność i gościnność sołtysa Zygmunta Rząpa można liczyć zawsze. Jeśli są jeszcze w Szczytnie osoby, które nie były na Giełdzie Staroci, to polecam by jedną z niedziel przeznaczyli na taką wyprawę. Może znajdziecie tam antyk, który ozdobi dom, a może odkryjecie inne, intrygujące skarby.
Grażyna Saj-Klocek
29.06.2014 r.