W „Kronice” odwoływaliśmy się już do książki „Odnaleźć czas utracony” autorstwa naszej Czytelniczki, pani Doroty Sobieraj.
W tej biografii poświęconej rodzicom pani Doroty nie brak oczywiście i fragmentów dotyczących okresu wielkanocnego. Czymże byłaby święconka bez zdobionych częstokroć jajek (fot. 1)? Dziś głównie o nich, a poniżej cytat odnoszący się do dzieciństwa pochodzącej spod Ostrołęki mamy naszej Czytelniczki.
W domu rodzinnym mojej mamy w Wielką Sobotę przystępowano do malowania jajek. Jedną z technik było malowanie jajek w wywarze przygotowanym z wody i młodego zielonego żyta. Po ugotowaniu skorupka nabierała delikatnej, zielonej kolorystyki. Inna technika to malowanie jajek różnokolorowymi kredkami, a jeszcze inna polegała na oklejaniu jajek papierowymi elementami obrazującymi kwiaty, zwierzątka czy figury geometryczne. W święta Wielkiej Nocy mama obowiązkowo szła do swojej matki chrzestnej, aby obdarować ją takimi kolorowymi jajkami.
Spośród potraw przygotowywanych na czas świąt w każdym domu obowiązkowo odstawiano jedną blachę ciasta i przechowywano ją do przewodniej niedzieli (pierwszej po niedzieli wielkanocnej – przyp. red.). Być może ten zwyczaj podyktowany był oszczędnością, aby dla jednej blachy ciasta nie nagrzewać dużego chlebowego pieca.
SZCZYTNO W LITERATURZE
Święta, święta, a tuż po świętach (23 kwietnia) przypadł w bieżącym roku Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. O tym dniu, obchodzonym od 1995 roku, chcielibyśmy przypomnieć, odnosząc się do związków Szczytna i powiatu z literaturą.
Sienkiewicz i Kapuściński
Akcja której książki, znanej chyba (ale czy także przeczytanej?) każdemu Polakowi powyżej, powiedzmy, 13. roku życia, rozgrywa się m.in. w Szczytnie? Odpowiedź jest raczej prosta. W miasteczku było jeszcze ludniej i gwarniej, ustępowano jednak z pośpiechem zbrojnemu mężowi z drogi, ów zaś przejechał główną ulicę i skręcił ku zamkowi, który otulony w tumany podnoszące się z fosy zdawał się jeszcze spać.