- Powiat zorganizował bardzo tanie kolonie dla dzieci. Jak myślicie, kto na nie pojedzie? Oczywiście, że dzieci naczelników i dyrektorów ze starostwa! - oburzony głos w słuchawce telefonu alarmował redakcję.
Promocyjny koszt kolonii
Pierwszym przejawem niedawno zawartego wstępnego porozumienia o współpracy pomiędzy dwoma powiatami, jest wymiana kolonistów. Grupa 41 dzieci ze Szczytna, już 21 czerwca o 6 rano wyjedzie do Żywca, gdzie spędzi pierwsze dwa tygodnie wakacji.
- Zgłoszeń chętnych było wiele - mówi inspektor w powiatowym wydziale oświaty Robert Stypik. - Jednak ze względów lokalowych do Żywca nie mogło pojechać więcej uczestników.
Koszt kolonii jest niezwykle niski. Na osobę wypada 280 zł, a to z tego powodu - jak twierdzi inspektor Stypik - że obie strony inauguracyjną wymianę potraktowały ulgowo. Rodzice przyszłych kolonistów płacą więc tylko za transport i tzw. wsad do kotła. Dzieci będą stacjonowały w przyszkolnym hoteliku jednej z tamtejszych szkół podstawowych.
Uczniowie klas IV-VI z Żywca przyjadą do Szczytna tym samym autokarem, który zawiezie "naszych" kolonistów i będą zlokalizowani w internacie ogólniaka. Ich wypoczynek będzie kosztował trochę więcej (około 500 zł), bo w programie przewidziano bardzo bogaty zestaw wycieczek. Jak mówi Stanisław Kubik, dyrektor żywieckiej szkoły podstawowej, która podjęła się trudu organizacji letniego wypoczynku, dzieci zwiedzą prawie całą Warmię i Mazury.
- A wśród uczestników nie ma ani jednej pociechy burmistrza, starosty czy nawet szeregowego radnego - dodaje podkreślając, że rekrutacja uczestników odbywała się za pośrednictwem szkoły i praktycznie jedzie prawie każdy, kto chciał i mógł.
Głównie "swoi"
Skład osobowy szczycieńskiej grupy kolonistów ustalało starostwo powiatowe. Jak zapewnia Robert Stypik, wywodzą się oni z różnych środowisk.
- Jadą wychowankowie z domów dziecka, a także dzieci pracowników administracyjnych szkół, starostwa i jednostek podległych - przyznaje inspektor.
I ten właśnie zestaw budzi kontrowersje, których wykładnikiem jest między innymi telefoniczna informacja zacytowana na wstępie. Nie udało nam się dotrzeć do pełnej listy, ale z nieoficjalnych informacji, jakie uzyskaliśmy wynika, że co najmniej 1/3 uczestników taniej i atrakcyjnej kolonii letniej to dzieci osób, które raczej nie borykają się z problemami finansowymi. Za 280 zł na dwutygodniowe kolonie pojadą dzieci dwóch naczelników wydziałów, kilku inspektorów, szefa jednej z powiatowych jednostek organizacyjnych, nie mówiąc już o radnych, na czele z przewodniczącym Rady Powiatu.
- Na rekrutację dzieci mieliśmy zaledwie kilka dni, więc nie mogliśmy jej przeprowadzić za pośrednictwem np. GOPS-ów czy PCPR-u - tłumaczy Robert Stypik. - Może w przyszłych latach tak będziemy robić - dodaje.
Mało czasu?
- Przygotowanie dziecka na kolonie zajmuje nam dwa, góra trzy dni - mówi Hanna Bojarska, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szczytnie. - Znamy rodziny, wiemy, które dzieci możemy wysłać, bo powinny mieć one szansę na to, by choć trochę "odsapnąć" od patologicznych rodzin. Znamy też te, które nigdy na kolonie nie pojadą, bo ich rodziców na to nie stać.
Podobnie jest w innych ośrodkach pomocy. Dobre rozeznanie środowisk daje im możliwość przygotowania na kolonie dzieci w błyskawicznym tempie. Ośrodki mają też na to pieniądze, choć niewielkie. Im więc tańsze koszty kolonii, tym lepsza możliwość wsparcia większej liczby dzieci i wysłania ich na kolonie letnie.
Ale nie do Żywca...
Halina Bielawska
2003.06.18