W piątek 26 czerwca na dobre zaczęły się już wakacje.

Wakacyjny żarTego dnia aura dostosowała się do okoliczności, bo żar wprost lał się z nieba. Nic więc dziwnego, że wielu mieszkańców szukało ochłody nad wodą. „Kurek”, podczas spotkania na molo z prezydentami Sopotu, Wrocławia i Olsztyna, zaobserwował na plaży miejskiej spory ruch (fot. 1). W wodzie pluskali się mali i duzi, sporo osób wygrzewało się na piasku. Akurat w piątek nie obowiązywały jeszcze żadne limity, bo oficjalne otwarcie kąpieliska miało nastąpić dopiero w poniedziałek 29 czerwca. Wtedy, jak już pisaliśmy, na plaży miały stanąć barierki, po to, by ograniczyć liczbę osób korzystających z wypoczynku nad wodą. Przypomnijmy, że jednocześnie nie może tu przebywać więcej niż 150 osób. Plażowicze mogą się czuć bezpiecznie nie tylko ze względu na obostrzenia sanitarne – podobnie jak w latach ubiegłych kąpieliska strzegą wykwalifikowani ratownicy.

 

DZIEDZINIEC BEZ STARYCH DRZEW

W potoku zdarzeń i informacji umknął nam pewien istotny szczegół dotyczący ratuszowego dziedzińca. Otóż już jakiś czas temu zniknęły rosnące pośrodku niego stare drzewa (fot. 2). Zostały wycięte ze względu na ich zły stan – inaczej zapewne stosowne organy nie wydałyby na to zgody. Już kilka lat temu, podczas nawałnicy, która przetoczyła się nad Szczytnem w czasie Dni i Nocy, złamał się konar jednego z nich (fot.3). Trochę szkoda, bo byli to niemi świadkowie historii miasta. Warto zauważyć, że drzewa były starsze niż ratusz wybudowany w 1937 r. Na archiwalnych zdjęciach z lat 30. ubiegłego wieku ukazujących dziedziniec nowo wybudowanego gmachu widać, że już wtedy były to dorodne okazy (fot. 4).

 

KWESTIA ESTETYKI

Często poruszamy w tej rubryce sprawy związane z estetyką miasta, wskazując przeważnie jej mankamenty, a rzadziej wspominamy o pozytywach. W tym tygodniu pokażemy jedne i drugie. Do mało estetycznych widoków zaliczyć trzeba ten obrazek z ulicy Polnej (fot. 5). Baner reklamujący jedną ze stacji kontroli pojazdów już dawno się urwał, ale jakoś nikt nie kwapi się, by usunąć jego resztki z metalowej konstrukcji. W efekcie mamy szpecący okolicę szkielet.
Nie mniej paskudnie prezentuje się baner „zachęcający” do wynajęcia jednego z lokali przy ul. Warszawskiej (fot. 6). Nie dość, że wisi w brudnej witrynie, to jeszcze zsunął się tak, że zamiast kusić potencjalnych dzierżawców, bardziej ich odstrasza.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.