W 10. rocznicę zawierzenia Matce Boskiej Fatimskiej miasta, gminy i powiatu samorządowcy postanowili odnowić ten akt. Czy złagodzi to panujące na naszej lokalnej scenie politycznej konflikty i uspokoi nastroje przed nadchodzącymi wyborami? Część obserwatorów i uczestników szczycieńskiego życia publicznego ma co do tego wątpliwości.

Wątpliwości wokół Aktu

NIEPEŁNA SALA

Przed dziesięciu laty, 10 kwietnia 1996 roku podczas nawiedzenia Szczytna przez Figurę Matki Boskiej Fatimskiej, z inicjatywy nieżyjącego już proboszcza Parafii św. Stanisława Kostki ks. Roberta Dziewiatowskiego radni miejscy i gminni dokonali aktu zawierzenia Jej Ziemi Szczycieńskiej. Po upływie dekady, za namową starosty Andrzeja Kijewskiego, postanowiono ponowić ten gest. W sesji upamiętniającej rocznicę zawierzenia (10 kwietnia) wzięli udział przedstawiciele trzech samorządów: gminnego, powiatowego i miejskiego. Wielu radnych nie stawiło się jednak na uroczystości. Najliczniej reprezentowana była Rada Miejska - 14 radnych, najskromniej Rada Gminy Szczytno - 7. Z ramienia Rady Powiatowej w sesji uczestniczyło 9 radnych. Do sali konferencyjnej ratusza przybyli także duchowni różnych wyznań. Starosta Kijewski przypomniał zebranym o idei przyświecającej dokonanemu przed dziesięciu laty aktowi zawierzenia. Podkreślał, że inspiracją do tego była osoba Jana Pawła II i jego szczególne oddanie Matce Boskiej Fatimskiej. Szef powiatu mówił także o roli, jaką w doprowadzeniu do złożenia aktu zawierzenia odegrał ks. Robert Dziewiatowski. Z kolei ks. dziekan Józef Drążek odczytał zebranym treść życzeń skierowanych do szczycieńskich samorządowców 10 lat temu przez metropolitę warmińskiego arcybiskupa Edmunda Piszcza.

TEOLOGICZNA DYSPUTA

Podczas uroczystości, zupełnie nieoczekiwanie, wybuchł ostry spór wywołany wystąpieniem radnego powiatowego Włodzimierza Tarasiuka, członka Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Powołując się na Pismo Święte i cytując jego fragmenty, zakwestionował on zasadność oddawania jakiejkolwiek czci Matce Boskiej. W ten sposób wywołał trwającą kilkanaście minut dysputę teologiczną.

- Nie jest rzeczą właściwą stawianie urzędowych pieczątek w kwestiach, które budzą tak wielkie kontrowersje wśród teologów różnych wyznań - mówił radny Tarasiuk, dodając przy tym, że władza świecka powinna być oddzielona od kościelnej. Na to wystąpienie ostro zareagował inny radny powiatowy, Adam Żywica.

- Szanuję pańskie poglądy, ale nie przyszedłem tu na wykład. Jeśli pan nie chciał brać udziału w zawierzeniu, mógł pan nie przychodzić - zwracał się do swojego kolegi.

Głos zabrał również proboszcz Parafii św. Krzyża ks. Andrzej Wysocki, który kwestionował tezy radnego Tarasiuka.

- Wiele rzeczy, o których pan powiedział jest nieprawdą. Kościół opiera swoją naukę nie tylko na Piśmie Świętym, ale również na dogmatach i nieomylności Ojca Świętego. Czuję się w pewien sposób urażony pana wypowiedzią - mówił ksiądz Wysocki, zapraszając jednocześnie radnego do dalszej dyskusji na swojej plebani.

Po tej wymianie zdań przewodnicząca Rady Miejskiej Ewa Czerw odczytała akt zawierzenia sprzed 10 lat. Po sesji delegacje trzech samorządów złożyły kwiaty na grobie ks. Roberta.

WSZYSTKO NA POKAZ

Uroczystość ponowienia aktu wywołała różne reakcje ze strony uczestników i obserwatorów lokalnej sceny politycznej. Czyste intencje pomysłodawców odnowienia aktu otwarcie kwestionuje radna Anna Rybińska, która nie wzięła udziału w poniedziałkowej uroczystości. Jej zdaniem miała ona charakter wyłącznie polityczny i została zaaranżowana z myślą o zbliżających się wyborach. Radna, mająca brata księdza i podkreślająca swój bliski związek z Kościołem nie kryje, że pomysł odnowienia zawierzenia wywołał u niej niesmak.

- Nie wzięłam udziału w sesji, ponieważ opatrzyli mi się ludzie, którzy nic wspólnego z wiarą i Kościołem nie mają, a udają Mesjasza. Ja modlę się w świątyni albo w domu, a nie na pokaz - irytuje się Anna Rybińska.

Dodaje, że politycy powinni zająć się przede wszystkim rozwiązywaniem problemów wyborców, a nie podobnymi manifestacjami.

- Radni niech udowodnią czynami, ile są warci. A z tego, co pokazali choćby przez ostatnie 10 lat, rozliczy ich elektorat - mówi Rybińska.

Podobnego zdania jest deklarująca się jako osoba niepraktykująca radna Zofia Żarnoch.

- Wątpię, że ten gest zmieni cokolwiek na lepsze. Samo zawierzenie jest piękne, ale to jedynie otoczka. Podejrzewam, że kryje się za tym gra wyborcza - uważa Zofia Żarnoch.

Wspominając wydarzenie sprzed dekady podkreśla, że wtedy refleksja i skupienie szybko ustąpiły miejsca swarom i kłótniom w radzie.

- Intencje może były wtedy i dobre, ale pamiętamy, że kadencja ówczesnego burmistrza Kijewskiego nie należała do spokojnych - mówi radna.

BEZ WOJNY NA GÓRZE

Poglądu Zofii Żarnoch nie podziela przewodnicząca rady Ewa Czerw. Według niej przez ostatnie dziesięć lat w życiu lokalnej społeczności wiele zmieniło się na lepsze.

- Radni dojrzewają. Widzę też zmiany w mieszkańcach. Panuje między nimi większa solidarność, chęć niesienia pomocy innym. Wcześniej nie było to tak widoczne - mówi.

Jej zdaniem szczycieńska scena polityczna, w porównaniu z krajową, należy do spokojnych.

- Żadnej wojny na górze u nas nie ma. Spieramy się tylko wtedy, gdy w grę wchodzi interes miasta - przekonuje radna.

Lider opozycji, Henryk Żuchowski, na pytanie o to, czy odnowienie aktu zawierzenia uspokoi nastroje w radzie, odpowiada wymijająco.

- Różnice zdań są potrzebne. Jednomyślność była w PRL-u i wiemy, do czego doprowadziła.

Ma też nadzieję na to, że odnowienie aktu zawierzenia skłoni radnych do głębszych refleksji.

- To okazja do zastanowienia się nad swoim postępowaniem. Jeżeli osiągniemy choćby 5 czy 10% tego, czego się po tej uroczystości spodziewamy, to już będzie dobrze - ocenia Henryk Żuchowski.

NIE WIDAĆ POPRAWY

Sceptycznie do inicjatywy starosty Kijewskiego odnoszą się za to pragnący zachować anonimowość urzędnicy miejscy.

- Po tych dziesięciu latach jest jeszcze gorzej niż było. Obserwujemy znacznie więcej zazdrości i wzajemnych pomówień. Ten akt to tylko pusty gest, który tak naprawdę niczemu nie służy - mówi z goryczą jedna z urzędniczek.

Burmistrz Paweł Bielinowicz uważa z kolei, że ponowne zawierzenie Matce Boskiej Fatimskiej miasta i powiatu powinno być poprzedzone głęboką refleksją. Oceniając to, co wydarzyło się w ciągu minionych 10 lat, stwierdza, że jej zabrakło.

- Oby znów nie skończyło się tylko na uroczystej sesji - mówi burmistrz.

Czy wobec tego wierzy w poprawę jakości lokalnego życia politycznego?

- Jestem katolikiem. Wiara, nadzieja i miłość nigdy mnie nie opuszczają - odpowiada Bielinowicz.

KOŚCIÓŁ NIE ODTRĄCA

Nie brak też głosów, choćby takich jak radnej Rybińskiej, że inicjatorzy odnowienia aktu wykorzystują do politycznej gry autorytet Kościoła. Co sądzą na ten temat kapłani?

- Kościół ma być blisko ludzi. Nie możemy nikogo odtrącać - mówi ks. Andrzej Wysocki.

O odnowieniu aktu zawierzenia wypowiada się z ostrożnością.

- Matka Boska mogłaby pobłogosławić, ale pod warunkiem, że będą to ludzie czystego serca. Tymczasem wielu z nich inaczej mówi, inaczej myśli, a jeszcze inaczej robi - konkluduje ksiądz Wysocki.

Ewa Kułakowska, o

2006.04.12