Szczytno ma wreszcie halę sportową z prawdziwego zdarzenia. Nie wszyscy jednak reagują na powstanie obiektu z jednakowym entuzjazmem. - W niewystarczającym stopniu służy on uczniom - mówi o hali radna i nauczycielka wychowania fizycznego w Gimnazjum nr 2 Anna Rybińska.

Wątpliwości wokół hali

DUŻE ZAINTERESOWANIE

Nowy obiekt sportowy przy ulicy Lanca ma zostać oficjalnie otwarty dopiero w drugiej połowie października, ale już od września odbywają się w nim zajęcia wychowania fizycznego, w których uczestniczą uczniowie Gimnazjum nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi. Z hali mogą też korzystać wszyscy mieszkańcy miasta i powiatu zainteresowani aktywnym wypoczynkiem. Za tę przyjemność trzeba jednak zapłacić. Wynajęcie obiektu na godzinę kosztuje 60 zł. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu w Szczytnie Krzysztof Mańkowski nie obawia się, że cena odstraszy miłośników sportu.

- Zainteresowanie korzystaniem z obiektu jest ogromne. Chętnych mamy bardzo wielu. Są to zarówno indywidualne grupy, jak i zakłady pracy oraz kluby sportowe - mówi. Jego zdaniem ustalone stawki nie są wcale wygórowane.

Ile rocznie pochłonie eksploatacja obiektu, tego na razie nie wiadomo.

- Wstępną kalkulację przeprowadzimy dopiero po dwóch, trzech miesiącach - mówi Krzysztof Mańkowski.

W hali zatrudnionych jest siedem osób - kierownik, cztery sprzątaczki oraz dwóch konserwatorów. Ci ostatni pracują tam w ramach robót interwencyjnych.

SPORT I NIE TYLKO

Nowy obiekt, którego budowa kosztowała łącznie 5,5 mln zł, imponuje nowoczesnością. Znajdują się w nim pełnowymiarowe boiska do gier zespołowych oraz do tenisa. Swoje mecze będą tu rozgrywać siatkarze "Gwardii".

- Moim marzeniem jest, by było to centrum sportowo-rekreacyjno-kulturalne, z którego korzystać będą całe rodziny - mówi.

Krzysztof Mańkowski chwali też nowoczesne zaplecze obiektu. Korzystający z hali mają do dyspozycji sześć szatni mogących pomieścić nawet 50 osób, dostosowanych do potrzeb niepełnosprawnych. Na panie dbające o swoją sylwetkę czeka tu bogato wyposażona siłownia z 12 stanowiskami do ćwiczeń. Odbywają się tu również zajęcia z aerobiku, można też korzystać z sauny. Wkrótce ma być otwarta kręgielnia.

KRĘGIELNIA ZAMIAST SAL

Ta ostatnia wzbudziła w ostatnich miesiącach niemało kontrowersji. Powstała bowiem w łączniku, w którym wcześniej znajdowały się cztery sale lekcyjne. Na skutek tego dyrekcja szkoły musiała zmienić plan zajęć i wydłużyć czas pracy placówki.

- Łącznik od początku należał do hali. Istniejące w nim sale lekcyjne miały funkcjonować tylko do czasu zakończenia pierwszego etapu budowy - wyjaśnia dyrektor Mańkowski.

Obecnie zajęcia w gimnazjum trwają do 16.20. Godzinę dłużej pozostają w szkole uczniowie na lekcjach informatyki. Dyrektor gimnazjum Teresa Feszczyn funkcjonowanie hali ocenia jednak pozytywnie.

- Obiekt rozwiązał wiele problemów. Nasi uczniowie mogą teraz ćwiczyć w godziwych warunkach - zapewnia. Nie zaprzecza jednak, że wskutek utworzenia kręgielni w szkole zrobiło się ciaśniej i trudniej ułożyć plan zajęć.

Zadowolona z nowego obiektu jest też większość nauczycieli wychowania fizycznego.

- Odkąd zajęcia odbywają się w hali, uczniowie bardziej się w nie angażują. Wcześniej znacznie więcej osób unikało ćwiczeń, a teraz liczba ta znacznie się zmniejszyła - mówi nauczyciel Jarosław Pykało. Obecnie w sali może ćwiczyć jednocześnie 4-5 grup uczniów.

NIE TAK MIAŁO BYĆ

Zastrzeżeń co do zasadności wybudowania w Szczytnie hali sportowej z prawdziwego zdarzenia raczej nie słychać, ale nie brak głosów krytyki związanych ze sposobem jej funkcjonowania. W gronie niezadowolonych jest nauczycielka wychowania fizycznego w gimnazjum i radna w jednej osobie, Anna Rybińska.

- Nie tak to miało wyglądać. Hala powinna w pierwszej kolejności zaspokajać potrzeby szkoły i uczniów, a jest zupełnie inaczej - nie kryje oburzenia. - Do czego to podobne, żeby dzieci kończyły lekcje po 17.00, podczas gdy kręgielnia i tak stoi pusta? - mówi radna. Skarży się, że uczniowie nie mogą przebywać w szatniach w trakcie przerw i wchodzą tam dopiero wtedy, gdy zabrzmi dzwonek na lekcję.

- Nie mają nawet prawa korzystać z piłek i magazynu ze sprzętem - narzeka Anna Rybińska.

Krzysztof Mańkowski przyznaje, że obawia się, by uczniowie nie zniszczyli sprzętu będącego własnością MOS-u. Zapewnia jednak, że gimnazjum już wkrótce dostanie nowy wart 8 tys. zł.

ZBĘDNE ETATY

Wiele krytycznych uwag pod adresem administrujących halą ma również były burmistrz Henryk Żuchowski. Jego niezadowolenie budzi zwłaszcza sprawa odebranego szkole łącznika i utworzenia w nim kręgielni.

- Obecnie gimnazjum jest przepełnione, a te cztery sale pozwalały jakoś zminimalizować ciasnotę. Kiedy byłem burmistrzem, zakładałem, że sale lekcyjne w łączniku pozostaną do momentu zmniejszenia się liczby uczniów - mówi Henryk Żuchowski. Uważa też, że w obiekcie zatrudniono zbyt wiele osób.

- Administrowaniem halą mógłby się z powodzeniem zajmować np. wicedyrektor szkoły, a tu tworzy się specjalny etat kierownika. Nie rozumiem też, po co pracuje tu aż dwóch konserwatorów, skoro obiekt jest na gwarancji - dziwi się radny. Wątpi też w to, że hala służyć będzie do organizowania w niej większych imprez masowych.

- Pierwotnie miało tu być około tysiąca miejsc siedzących, a tymczasem jest ich o ponad połowę mniej. To niewiele więcej niż w powstającej właśnie sali sportowej w Wielbarku - zauważa Henryk Żuchowski. Podobne zdanie na ten temat wyraża znany działacz sportowy Zbigniew Dobkowski.

- Jestem zaskoczony in minus, że w hali, która miała być także widowiskowa, zamontowano tak mało miejsc siedzących. Podczas niedawnego występu Kabaretu Ani Mru Mru konieczne okazało się dostawienie ok. 500 krzeseł - narzeka radny.

Ewa Kułakowska

2005.10.05