U progu kończących się wakacji tylko w ciągu tygodnia na drogach powiatu zginęło siedem osób. W pierwszej połowie sierpnia życie straciły dwie kolejne – motocyklista w Nartach oraz 16-letni pasażer mazdy, która dachowała na drodze Kałęczyn – Popowa Wola. Nic więc dziwnego, że w powszechnym odczuciu mieszkańców, na drogach naszego powiatu dzieje się źle, i to nawet bardzo. O bezpieczeństwie w ruchu drogowym rozmawiamy z zastępcą komendanta powiatowego policji mł. insp. Zbigniewem Waleszczyńskim.
Mieszkańcy są wstrząśnięci skutkami wypadków, które tego lata wydarzyły się na naszym terenie. Zdaniem wielu osób tak niebezpiecznie na drogach powiatu jeszcze nie było.
- W ubiegłym roku od stycznia do końca lipca odnotowaliśmy 86 wypadków, w których zginęło 7 osób, natomiast w tym samym okresie roku bieżącego było ich tylko 50, chociaż zabitych zostało 10 osób. Na tej podstawie można śmiało powiedzieć, że działania policji służące poprawie bezpieczeństwa dały wyraźny efekt. Jeśli powstał pogląd, że jest inaczej, to liczby temu przeczą. Być może takie odczucia są spowodowane czarną serią wypadków, która miała miejsce w czerwcu, kiedy w ciągu kilku dni śmierć poniosło w sumie aż siedem osób. Skomasowanie tego typu zdarzeń mogło wywołać wrażenie, że rzeczywiście jest tragicznie.
W omawianych przypadkach sprawcami tragedii byli głównie młodzi kierowcy, którzy dopiero niedawno otrzymali stosowne uprawnienia. Do podobnych sytuacji dochodzi zresztą w całym kraju i stąd też pojawiają się pomysły dotyczące np. podniesienia wieku osób ubiegających się o prawo jazdy. Czy tego typu rozwiązania wpłynęłyby na poprawę bezpieczeństwa?
- To prawda, że z młodym wiekiem na pewno wiąże się brawura, skłonność do ryzyka i chęć imponowania innym. Młody człowiek na ogół nie ma doświadczenia życiowego i nie zawsze potrafi przewidzieć to, co się może wydarzyć. Czy jednak na podstawie tego należy postulować podniesienie wieku, w którym można ubiegać się o prawo jazdy? Niektórzy mogliby to odebrać przecież jako zagrożenie dla praw obywatelskich. Dlatego ta kwestia wymaga szerszej dyskusji w gronie prawników, socjologów oraz psychologów społecznych. Na pewno trzeba by było również sięgnąć po wzorce innych krajów i zbadać, jak tam radzą sobie z tym problemem. Być może należałoby zmienić system szkolenia, ale to także wymaga oceny specjalistów. Podstawą jest jednak przestrzeganie istniejącego prawa. Gdybyśmy, zamiast tworzyć coraz to nowe rozwiązania, respektowali te istniejące, liczba tragicznych zdarzeń byłaby mniejsza.
Jakie są główne przyczyny wypadków odnotowywanych w naszym powiecie?
- W blisko połowie przypadków jest to nadmierna prędkość. W dalszej kolejności wśród przyczyn notujemy nieumiejętne wyprzedzanie i nieustąpienie pierwszeństwa. Mniej natomiast jest zdarzeń, do których dochodzi z winy pieszych.
Podkreśla Pan, że na zmniejszenie liczby wypadków wpłynęły znacząco działania policji, tymczasem wielu użytkowników dróg narzeka, że funkcjonariuszy jest zbyt mało.
- W oparciu o statystyki z lat ubiegłych dokonaliśmy oceny stanu bezpieczeństwa w ruchu drogowym i doszliśmy do wniosku, że nie jest on zadowalający. Dlatego zwiększyliśmy obsadę służb patrolowych w powiecie. Reagujemy na każde naruszenie przepisów, nakładamy dużo mandatów. Nikt nie może powiedzieć, że policja nie jest aktywna. Nie możemy być jednak na każdej ulicy czy drodze.
Wśród recept na poprawę bezpieczeństwa wymienia się często zaostrzenie kar dla piratów drogowych. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
- Wzrost sankcji finansowych mógłby spowodować poprawę sytuacji na drogach. Nie wiem, czy nie przyniosłoby efektu różnicowanie wysokości mandatów w zależności od zarobków, jak to ma miejsce choćby w krajach skandynawskich. Czym innym jest przecież kara 200 złotych dla emeryta, a czym innym dla osoby zarabiającej np. dziesiątki tysięcy. Kwestią zasadniczą pozostaje jednak wychowanie. Jeśli w jego trakcie rodzice, szkoła i środowisko nie wpoją młodym ludziom szacunku do prawa, to sankcje mają ograniczone znaczenie.
Powoli kończą się wakacje, zbliża się okres powrotów z letniego wypoczynku, a wraz z nim rośnie zagrożenie na drogach. Co radziłby Pan kierowcom, by bezpiecznie dojechali do swoich domów?
- Apele policji są niezmiennie te same. Powinniśmy przede wszystkim kierować się rozsądkiem. Absolutnie nie wolno siadać za kierownicę po alkoholu. Jeśli jesteśmy bardzo zmęczeni, a do przejechania mamy kilkaset kilometrów, też nie powinniśmy prowadzić auta. Należy pamiętać o dostosowaniu prędkości do panujących warunków. Kierowcy często narzekają na stan dróg albo na drzewa rosnące na poboczach, a przecież drzewo nie wskoczy nikomu na jezdnię, tylko kierowca uderza w nie na skutek niezachowania ostrożności. Nie odwlekajmy wyjazdu na ostatnią chwilę, kiedy wszyscy będą wracać. Ważne jest także, abyśmy zwracali uwagę na stan techniczny pojazdów. Nie warto oszczędzać na naprawach, ryzykując tym samym zdrowie i życie naszych najbliższych. Podczas jazdy nie postrzegajmy innych kierowców jako przeciwników, tylko współuczestników ruchu. Starajmy się pomagać innym, przepuszczać osoby włączające się do ruchu. Jeżeli tak się będziemy zachowywać, inni odpłacą nam tym samym. Nie zwalajmy za każdym razem winy na pozostałych uczestników ruchu, ale rozwiązujmy problemy, zaczynając od siebie i analizy swojego zachowania za kierownicą.
Rozmawiała: Ewa Kułakowska/fot. M.J.Plitt, archiowum