Parę dni temu weszliśmy w nowy rok. W inny sposób niż w latach ubiegłych.

Weszliśmy w nowy rokNoc sylwestrowa była kolejnym szczególnym momentem w ostatnich miesiącach, który musiał różnić się zdecydowanie od tego, co było dla nas normą w przeszłości. W Szczytnie, podobnie jak w pozostałych miejscach w Polsce, w czwartkowo-piątkową noc nie obowiązywała ostatecznie godzina policyjna, ale... Owo „ale” sprawiło, że w noworoczny ranek trudno było zobaczyć na szczycieńskim placu Juranda jakiekolwiek ślady sylwestrowych szaleństw. Tych po prostu w tym miejscu nie było. Na znaki świętowania pod chmurką trafiliśmy w okolicach orlika na ul. Spacerowej (fot. 1). Korki czy butelki po winach musujących niepochodzących raczej z francuskiej Szampanii znaleźliśmy także w innych częściach miasta – było ich jednak zdecydowanie mniej niż przed rokiem. Nie zabrakło, oczywiście, huków i błysków – bez tego część dużych chłopców nie mogła wytrzymać. Sprzedaż odbywała się jak najbardziej legalnie i niemało osób dało się skusić na zakup nie za tanich fajerwerków o militarnych nazwach. Odpalano je potem w miejscach nie do końca odpowiednich – np. z balkonów. Choć w okolicach północy grzmiało i błyskało przez parędziesiąt minut, nietrudno odnieść wrażenie, że było tego mniej niż w poprzednich latach, gdy spragnieni dźwiękowo-wizualnych efektów sprawdzali moc swoich zakupów już kilka dni przed sylwestrem – czyli niezgodnie z obowiązującymi od lat przepisami.

 

DROGOWE NIEPOKOJE PANA TADEUSZA

Plac Juranda był wyjątkowo pusty w noc sylwestrową, ale nie można mu zarzucić, że jest pusty w dni powszednie – także poza sezonem. Oto  np. obrazek z sylwestra – ale godzin przedpołudniowych (fot. 2). Chętnych do zaparkowania nie brakuje. Zdaniem jednego z naszych Czytelników, pana Tadeusza z Kamionka, bacznego obserwatora lokalnej rzeczywistości, spora część pojazdów należy do pracowników ratusza.  Podobnie jak auta zastawiające obustronnie pobliską ul. Sienkiewicza (fot. 3). Zastawiające tak skutecznie, że przejeżdżający tędy kierowcy, chcący zrobić zakupy w którymś ze sklepów, zatrzymują się praktycznie na wysokości wysepki przy rondzie, co niekiedy hamuje ruch. Pan Tadeusz był np. świadkiem sytuacji, gdy pod pewnym z budynków w pobliżu ronda chciał zatrzymać się kurierski furgon i ostatecznie zaparkował równolegle do innego pojazdu, blokując na parę minut ruch. Jak widać z lewej strony zdjęcia nr 3, kilkadziesiąt metrów dalej stoi znak zakazujący na długim odcinku zatrzymywania się, stąd taka desperacka decyzja kuriera. – Nic się z tym nie robi – podsumowuje nasz rozmówca.
Nieciekawie wygląda także część placu przeznaczona do wjazdu w ulice Kasprowicza i Spacerową. Po bokach znajdują się miejsca postojowe, które są z prawej strony regularnie zajęte (fot. 4, z lewej to częściowo postój taksówek). Tyły dłuższych pojazdów zazwyczaj wystają i problem z minięciem się z pojazdem z naprzeciwka mają np. kierowcy autobusów miejskich. Uliczka, wyznaczona przez linie przerywane, jest wąska, przypomina swoją szerokością najbardziej ekstremalne odcinki drogi wojewódzkiej nr 600 Szczytno-Mrągowo. Tam kierowcy mają chociaż kiepskie pobocza, tu ich nie ma. Ale ktoś o tym wszystkim nie pomyślał.
Już parę ładnych lat temu pisaliśmy, że pracownicy ratusza powinni parkować gdzie indziej, chociażby w pobliżu budynku dawnej straży pożarnej, zajmowanego obecnie przez starostwo. Plac Juranda, według zapewnień burmistrza Mańkowskiego, powinien z nieodległej przyszłości zmienić swoje przeznaczenie i przestać być głównie parkingiem. – Co w zamian? – pyta pan Tadeusz. Odpowiedzią jest spory plac postojowy zlokalizowany niedaleko, ale w miejscu mniej uczęszczanym – na skrzyżowaniu ul. Lipperta i Andersa. Zjazdy z głównych ulic Szczytna są tutaj oznakowane, przestrzeni na tym parkingu jest sporo, mogą tu wjeżdżać autobusy z turystami odwiedzającymi nasze miasto (fot. 5).  Choć teren, po wyburzeniu dawnej kotłowni, jako tako przygotowano już kilka lat temu, wciąż to jest etap „jako tako”. Naszemu rozmówcy wystarczyłoby regularne wysypywanie paru wywrotek żwiru (liczne wądołki widać), nam wydaje się, że czas najwyższy, by zrobić tu parking z prawdziwego zdarzenia, utwardzając nawierzchnię na poziomie XXI w. Ściany okolicznych  budyneczków wyglądają średnio urodziwie, można by stworzyć bardziej eleganckie trawniczki, posadzić krzaczki, zadbać o otoczenie, którego znakiem rozpoznawczym są obecnie  np. butelki po alkoholu i wyrzucone ramy okienne.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.