Trzeci raz większościowa grupa radnych, opozycyjnie usposobionych do wójta, nie zgodziła się na sprzedaż mieszkania Halinie i Henrykowi Lemańskim. Oskarżeni o prywatę i nepotyzm radni nie podjęli obrony. W Dźwierzutach staremu przysłowiu nadano nową treść: gdzie dwóch się bije, tam trzeci... obrywa.
Handel wymienny
Henryk Lemański wraz z żoną Haliną (obecnie dyrektor gimnazjum w Dźwierzutach) przez 40 lat mieszkał w Rumach pracując w tamtejszej szkole podstawowej, dyrektorując jej przez wiele lat, aż do momentu, gdy w ubr. przeszedł na emeryturę. Rodzina Lemańskich zajmowała i zajmuje nadal jedno z mieszkań, które przy szkole się znajdują. I o wykup tego mieszkania usilnie, ale nieskutecznie stara się od kilku miesięcy. W dużo lepszej sytuacji, już latem ubr. znalazł się radny Kazimierz Szynkiewicz, zajmujący inne mieszkanie w tej samej szkole. Radni bowiem zgodzili się na to, by on swe mieszkanie wykupił, podobnie jak i kuzynka radnego, nauczycielka zatrudniona obecnie w Biskupcu. Żadna z tych transakcji fizycznie nie została jednak dopełniona, bo aktów notarialnych dotychczas nie podpisano.
Wójtowi się nie spieszy, by sprzedać mieszkanie opozycyjnemu radnemu, bo uchwała - uchwałą, ale nigdzie nie ma napisane, w jakim terminie winna być zrealizowana, a radni odpłacają wójtowi za zwłokę - odrzucaniem kolejnych uchwał. Mechanizm zależności wydaje się prosty, oparty jest bowiem na najstarszym rodzaju handlu, czyli handlu wymiennym.
Odrzucona uchwała
Takie właśnie sugestie, coraz mniej zawoalowane padały na sesji w środę 28 stycznia, kiedy to uchwała w sprawie sprzedaży mieszkania Lemańskim po raz trzeci została odrzucona. Nie spodobała się radnym opinia rady sołeckiej, o którą sami zresztą występowali. W imieniu mieszkańców bowiem rada ta opowiedziała się po stronie Lemańskich uznając, że mieszkanie na własność im się należy chociażby z tytułu wdzięczności za wychowane i wyedukowane kilka pokoleń mieszkańców. Jednocześnie jednak rada nie zmieniła negatywnego stanowiska w kwestii sprzedaży dwóch pozostałych mieszkań, a to właśnie nie spodobało się radnym "ósemki".
- Nie umniejszam zasług państwa Lemańskich, ale dla pozostałych ta opinia też powinna być pozytywna - mówił przewodniczący rady Leszek Dec. - Jeśli nie jest i wprowadza konflikty, to po co nam taka opinia.
- Jestem za sprzedażą, ale pod warunkiem, że wszystkie trzy rodziny otrzymają swoje mieszkania jednocześnie - wtórował mu radny Leszek Kalinowski.
- Rodziny zajmujące te lokale mieszkają w Rumach krótko i nie są trwale związane ze szkołą - bronił stanowiska rady sołeckiej sołtys Nartonowicz.
Debata nie wniosła niczego nowego, bo w jej efekcie uchwała dotycząca zgody na sprzedaż mieszkania Lemańskim została odrzucona po raz trzeci, przy siedmiu głosach za i ośmiu przeciwnych.
Żal dyrektora
Z podjętą decyzją Henryk Lemański łatwo się nie pogodził. W długim wystąpieniu dał upust swemu rozgoryczeniu i żalowi.
- Człowiek, którego przyjąłem do pracy, choć było więcej kandydatów, tak mi się dziś odwdzięcza. Sam sobie mieszkanie sprzedał, a mi sprzedaży odmówił - krytycznie odnosił się były dyrektor szkoły w Rumach do postępowania radnego Szynkiewicza. - Mam wrażenie, że odbywa się tu działanie tendencyjne, celowe. Czym się wam naraziłem panowie - zwracał się do "ósemki". - Taka jest wasza podzięka za to, że wychowałem i wyuczyłem was i wasze dzieci? - kończył wypowiedź Henryk Lemański otrzymując rzęsiste brawa od niemal wszystkich obecnych na sali. Niemal - bo ośmiu radnych nie przyłączyło się do owacji. Radny Szynkiewicz nie podjął się polemiki ze swoim nie tak dawnym przełożonym. Użalał się jedynie na wójta, że ten przez pół roku nie przystąpił do podpisania aktu notarialnego i nic nie wskazuje na to, by w ogóle miał taki zamiar.
Emerytowanemu dyrektorowi odpowiedział radny Kalinowski: - Ma pan rację, ale skoro przez sześć miesięcy nie została wykonana uchwała dotycząca sprzedaży dwóch pozostałych mieszkań, to nie można podejmować następnych uchwał!
Halina Bielawska
2004.02.04