Czy można wyobrazić sobie Pasym bez widoku olbrzymiej, masywnej wieży obronnej wtopionej w krajobraz miasta? Z pewnością nie. Pasymski kościół ewangelicki, najbardziej charakterystyczna budowla grodu nad Kalwą, ma już 620 lat. Z okazji jubileuszu odbyły się dwudniowe uroczystości z udziałem obecnych i byłych parafian, a także koncert muzyków z Niemiec, którzy zaprezentowali utwory inspirowane pięknem mazurskiej przyrody.

Wiekowy symbol miasta

NIELICZNI, ALE WIDOCZNI

Uroczystości związane z jubileuszem 620-lecia kościoła ewangelickiego w Pasymiu odbywały się w minioną sobotę i niedzielę. Wzięli w nich udział zarówno obecni, jak i byli parafianie, którzy przed laty zostali tu ochrzczeni a potem konfirmowani. Przybyli także biskupi kościoła ewangelicko-augsburskiego, jego zwierzchnik w Polsce bp Jerzy Samiec oraz bp diecezji mazurskiej Rudolf Bażanowski. Obchody rozpoczął sobotni referat ks. Witolda Twardzika, proboszcza pasymskiej parafii. Przypomniał on dzieje Pasymia oraz samego kościoła – od czasów przedreformacyjnych aż po tragiczne, powojenne losy Mazurów.

– Parafia nasza, choć dziś nieliczna, widoczna jest nie tylko w życiu społeczności miasta, ale także powiatu i województwa – podkreślał ks. Twardzik.

NA PRZESTRZENI WIEKÓW

Geneza pasymskiego kościoła sięga pierwszej połowy XIV w., kiedy powstała tu wieś kościelna Henrykowo, która dała początek Pasymowi. Najprawdopodobniej pierwszą świątynię stanowiła drewniana konstrukcja stojąca w miejscu obecnej. Około 1350 roku położono kamień węgielny pod budowę nowego kościoła. Zakończyła się ona w 1391 roku, kiedy to został on wyświęcony. Do czasów reformacji jego patronką była św. Barbara. Po 1525 roku, ta jak inne kościoły w Prusach Książęcych, stał się świątynią ewangelików. Na przestrzeni wieków, podobnie jak całe miasto, przechodził różne koleje losu. Nie oszczędzały go żywioły oraz wojenne zawieruchy. Jednym z tragiczniejszych epizodów w dziejach pasymskiego kościoła był pożar, jaki wybuchł w czerwcu 1750 roku.

Stawił on niemal całe miasto. Spłonął wówczas dach nawy kościoła oraz jedna z kondygnacji wieży. Do dziś na jej murach oraz na drewnianych ławach gotyckich widać ślady płomieni. Odbudowa trwała kilkanaście lat. Bolesną kartą w historii świątyni stały się także wojny napoleońskie. Zimą 1807 roku do Pasymia przybył Cesarz Napoleon ze swoją armią. Miasto było plądrowane i rabowane. Kościół stał się miejscem postoju żołnierzy i koni. Trudnym rozdziałem w dziejach parafii stał się okres po II wojnie światowej, kiedy Mazurzy zaczęli masowo opuszczać swoje rodzinne ziemie. Jeszcze pod koniec lat 50. XX w. pasymska parafia liczyła prawie 3 tysiące wiernych. Dziś jest ich blisko 200, a mieszkają oni nie tylko na terenie gminy Pasym, lecz także Dźwierzuty i Jedwabno.

ŁASKAWA WSPÓŁCZESNOŚĆ

Na szczęście ostatnie lata są dla wiekowego zabytku łaskawe – niedawno doczekał się on remontu dachu, a teraz rozpoczęła się renowacja jego elewacji. Zabiegom konserwatorskim poddano też wiele elementów wyposażenia świątyni. Od kilkunastu lat z inicjatywy ks. Witolda Twardzika odbywają się tu znane nie tylko w powiecie koncerty muzyki organowej i kameralnej z udziałem wybitnych artystów z kraju i zagranicy. Również obchody jubileuszu miały swój muzyczny akcent. Podczas dwuczęściowego koncertu niemiecki organista Ulrich Rasche wraz ze skrzypaczką Herthą Gruber zaprezentowali napisane przez tego pierwszego utwory inspirowane pięknem mazurskiej przyrody.

Z kolei w niedzielę odbyło się nabożeństwo dziękczynne prowadzone przez biskupa Jerzego Samca. Uczestniczyli w nim również duchowni katoliccy. Ostatniego dnia obchodów jubileuszu podziękowano także sponsorom, którzy wsparli remont dachu kościoła.

Ewa Kułakowska/fot. E. Kułakowska