Krzysztof Pawłowicz, radny powiatowy, nie będzie mógł sprawować funkcji publicznych przez sześć, a nie trzy lata. Sąd Apelacyjny w Białymstoku zaostrzył wymiar kary wymierzonej mu przez Sąd Okręgowy w Olsztynie za kłamstwo lustracyjne.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku nie uwzględnił apelacji pełnomocnika Krzysztofa Pawłowicza kwestionującej trafność orzeczenia Sądu Okręgowego w Olsztynie. W kwietniu br. uznał on, że radny złożył oświadczenie lustracyjne niezgodne z prawdą i wymierzył mu karę trzech lat utraty prawa wybieralności do parlamentu oraz samorządu, a także pełnienia funkcji publicznych. Sąd zmienił jednak orzeczenie olsztyńskiego sądu, ale na niekorzyść Pawłowicza. Uwzględnił bowiem apelację prokuratora, zwiększając wymiar kary do 6 lat.
Pawłowicz do współpracy z organami bezpieczeństwa przyznał się w swoim oświadczeniu lustracyjnym złożonym w listopadzie 2007 r. Dwa miesiące wcześniej, gdy ubiegał się o mandat posła, tę informację zataił.
- Orzeczenie Sądu Apelacyjnego przyjmuje z dużym rozczarowaniem. - mówi radny. Oznacza ono, że nie będzie mógł wystartować w najbliższych wyborach samorządowych za trzy lata, na co bardzo liczył. Radny jednak się nie poddaje. - Czekam z mecenasem na uzasadnienie i będziemy wnosić do Sądu Najwyższego kasację – zapowiada.
Wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny. O wygaszeniu mandatu Pawłowicza muszą jednak zadecydować radni. Najbliższa sesja planowana jest dopiero po wakacjach. Radny ma nadzieję, że przewodnicząca Cielecka nie będzie chciała zwoływać nadzwyczajnej sesji tylko dla jednego punktu. Liczy też na to, że radni nie przyjmą uchwały i poczekają na rozpatrzenie przez Sąd Najwyższy wniosku o kasację.
- Żeby uniknąć podobnego przypadku, jaki miał miejsce przy odwołaniu radnego miejskiego Jerzego Topolskiego – uzasadnia swoją nadzieję Pawłowicz, przebywający obecnie w Szwecji. Przypomnijmy, że po wygaszeniu mandatu radnego Topolskiego przez Radę Miejską w Szczytnie, pół roku później Sąd Najwyższy przywrócił mu miejsce w radzie.
(o)/fot. A. Olszewski