Rodowici Wilnianie już po raz dziewiąty gościli w Szczytnie. Przyjechali, by spotkać się z pasjonatami wileńskiej kultury i osobami wywodzącymi się z okolic tego miasta. Chcieli także "zarazić" swoją miłością do Wilna tych, którzy do tej pory nie mieli okazji spróbować kulebiaka popijanego szklanką kwasu chlebowego.
Coś dla ciała, coś dla ducha
Tegoroczne obchody Dni Kresowych podzielono na dwa dni. W sobotnie popołudnie (14 czerwca) gości z daleka powitały szczycieńskie zespoły folklorystyczne. W holu MDK-u rozpoczął się kiermasz kresowy. Najdłuższe kolejki ustawiały się do bufetu, w którym serwowano tradycyjne przysmaki wileńskie. Nie brakowało chętnych do spróbowania szczęścia w loterii fantowej, którą prowadziły dziewczęta z Koła Młodych Miłośniczek Kresów (powstałego w szczycieńskim liceum z inspiracji Krystyny Gełdon). Oprócz pamiątek z Wilna nie zapomniano też o bardziej pragmatycznie usposobionych graczach, którzy woleli wygrać proszek do prania czy zegarek z budzikiem. Odbyła się również aukcja wyrobów z kryształu i sprzedaż rękodzieł z bursztynu. Jednak szczególną uwagę miłośników kresowej kultury przyciągały stoiska z prasą i literaturą z Wilna. Opiekun jednego z nich, Krzysztof Jankowski przyznał:
- Chociaż ja sam wywodzę się z Olsztyna, to jednak moi rodzice - Kresowiacy - zaszczepili we mnie miłość do wszystkiego, co jest związane z ich rodzinnymi stronami. Ja czuję się Kresowiakiem.
Dodać należy, że każdego roku do Szczytna przybywają nie tylko goście z Wilna. Spotkać też można mieszkańców Lwowa, Wołynia, Grodna. Wszyscy chwalą sobie rodzinną atmosferę święta, dzięki której nawiązały się serdeczne przyjaźnie.
Kolejną atrakcją tegorocznego święta były dwie wystawy. Jedna z nich, przygotowana pod kierunkiem Urszuli Kubińskiej ze szczycieńskiej Biblioteki Pedagogicznej, została poświęcona K.I. Gałczyńskiemu - poecie, który związany był i z mazurskimi, i z wileńskimi terenami. Odwiedzający mogli też podziwiać obrazy szczycieńskiej plastyczki Małgorzaty Afanasjew, której rodzina również jest związana z Kresami.
Wilenka tańczy i śpiewa
Specjalnym gościem tegorocznych obchodów dni kresowych był Zespół Pieśni i Tańca "Wilenka" z Wileńskiej Szkoły Średniej im. W. Syrokomli w Wilnie. Prowadzony przez dyrektora szkoły Jana Dowgiało zespół istnieje już od trzydziestu lat i odniósł wiele sukcesów na festiwalach w Częstochowie, Koszalinie, Wilnie, Solecznikach i Niemenczynie. Znany wszystkim repertuar ludowych pieśni rodem z Wileńszczyzny (i nie tylko) wzruszył licznie zgromadzoną publiczność. W rolę konferansjerów wcielili się burmistrz Paweł Bielinowicz i prezes organizatora imprezy - Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Wileńsko-Nowogródzkiej Janina Surgał.
- Nie ma ludzi bez rodowodu. Każdy ma swoje korzenie, które należy pielęgnować - przekonywała pani prezes.
Na zakończenie koncertu "Wilence" przekazano pieniądze i dary uzyskane podczas obchodów tegorocznych dni kresowych. Znalazły się wśród nich książki i przybory szkolne zebrane przez uczniów szczycieńskich szkół oraz sprzęt sportowy zakupiony przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Wileńsko-Nowogródzkiej. Organizację obchodów dni kresowych - w tym koszty podróży i wyżywienia gości - finansowo wsparły też władze samorządowe oraz liczni ofiarodawcy.
W niedzielę w Kościele św. Brata Alberta odbyła się msza święta w intencji poległych i żyjących Polaków na Wschodzie, którą celebrował duchowy opiekun Kresowiaków - ks. Lech Lachowicz.
Katarzyna Mikulak
2003.06.18