Trudny czas nastał. Coś jakby szkoła przeżycia. Dotyczy to wprawdzie całej kuli ziemskiej, ale ja zajmę się dzisiaj tym, co dzieje się w naszym kraju.

Wirusowy reżim
Tak wyglądał „tłum” w Biedronce we wtorek 17 marca

Ani myślę straszyć czytelników i siać defetyzm. Zostawiam to telewizji, która nieubłagalnie wieszczy i grozi. Doceniam, popieram, szanuję i respektuję wszelakie zarządzenia władzy odnośnie zastopowania rozprzestrzeniania się koronawirusa. Dostosowuję się do wszystkich fachowych zaleceń, niezależnie od tego jak są uciążliwe. No, ale nie dajmy się zwariować! Życie toczy się dalej, a w naszym mieście, póki co, spokojnie jest i bez paniki. Rodzinnym, domowym zaopatrzeniowcem jestem ja, toteż codziennie odwiedzam któryś z naszych marketów. Najczęściej Kaufland, ale także Carrefoura i Lidla. Jakaż to przyjemność wpaść tam na kilkanaście minut. Przede wszystkim jest dość pustawo. Ludzi niewiele. Wystarczy do obsługi jedna, albo dwie kasy, do których, w niewielkiej kolejce, ustawiają się zdyscyplinowani klienci. Oczywiście co półtora metra. Stoją od siebie dalej niż niegdyś, ale czują się bardziej sobie bliscy niż w czasach normalnych. Obcy ludzie rozmawiają ze sobą, komentują rzeczywistość, a przede wszystkim żartują. Jakiś pan w Lidlu nakrzyczał na panią stojącą za nim w kolejce, że stoi bliżej niż półtora metra. Oczywiście żartobliwie. Owa pani odpowiedziała mu, że od jutra będzie chodzić po zakupy z półtorametrowym kijkiem i udowodni wszystkim, że ma poczucie dystansu niczym bokser na ringu. Śmiechu było co niemiara, a niektórzy panowie zainteresowali się skąd owa dama wie cokolwiek o bokserach. Innym razem, w Kauflandzie, jakiś mocno spragniony pan podszedł do kasy, przed którą stały trzy osoby, i spytał, czy on może z jednym zakupem, a konkretnie środkiem dezynfekującym (trzymał w ręku pół litra wódki), zapłacić bez kolejki. Oczywiście, że tak - powiedział starszy pan będący już przy kasie, ale musi pan ustawić się półtora metra przede mną. To akurat było trudne, bowiem nikt nie raczył cofnąć się. To był oczywiście żart pana z gorzałą, ale jakże znakomicie spointowany przez kolejkowiczów.

Jako człowiek wiekowy dawno już spostrzegłem, że my, Polacy, na co dzień niezdyscyplinowani indywidualiści, a poza tym nadęci i łatwo obrażający się na świat ponuracy, całkowicie zmieniamy się w obliczu niebezpieczeństwa.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.