Jeszcze przed wielkimi mrozami otrzymaliśmy kilka sygnałów od naszych Czytelników, że na lodzie siedzi łabędź.
- Nikt nie poczuwa się do ratowania ptaka, choć poinformowałam już wszystkie możliwe służby - skarżyła się kilkakrotnie jedna z Czytelniczek. W końcu strażnicy miejscy zorganizowali akcję ratunkową, ale gdy próbowali podejść do ptaka, aby go pochwycić, ten po prostu odleciał i tyle było go widać. Rzecz w tym, że tego typu akcje na ogół są niepotrzebne. Pisaliśmy o tym wiele razy, że łabędzie w czasie zimy po prostu siedzą na lodzie, bo w ten sposób wypoczywają, oszczędzając energię - fot. 1.
Na lodzie potrafią spędzić wiele dni bez uszczerbku na zdrowiu i gdy ocenią, że czas się zbierać, przenieść na niezamarznięte wody, po prostu odlatują. Dlatego też zamiast angażować się w tego typu działania pomagajmy tym zwierzakom, którym naprawdę jest ciężko w te mroźne dni. Od lat pod jednym z bloków przy ul. Solidarności stoi ocieplana chatka dla kotów, w środku wyściełana miękkimi tkaninami, z obowiązkową miseczką karmy przed wejściowymi otworami. Okoliczne bezpańskie koty chętnie tu zaglądają i to jest właśnie to, o co chodzi - właściwa pomoc o właściwej porze roku - fot. 2.
BRR, JAK ZIMNO!
Zimno odczuwają jednak nie tylko zwierzaki, ale i my mieszkańcy Szczytna oraz powiatu. Najzimniejszą noc mamy podobno za sobą, więc można odetchnąć z ulgą. Z czwartku na piątek w minionym tygodniu termometry na Mazurach wskazywały nawet poniżej trzydziestu stopni, ale nam udało się zarejestrować „zaledwie” - 29o C - fot. 3 (3 lutego, godz. 7.20 - Kamionek).
Choć to nie rekord, to jednak bardzo niska temperatura i aż strach było rano wyściubić nos na zewnątrz ale, niestety, obowiązki wzywały. W telewizji zalecali, że w te mroźne dni najlepiej pozostać w mieszkaniu i w ogóle nie wychodzić. Tylko jak nie wychodzić, kiedy trzeba iść do roboty, do szkoły albo choćby tylko po zakupy. Co ciekawe, na wielki mróz, jak się okazuje, nie są odporne najnowsze urządzenia techniczne.
Zamarzł bowiem i już nie świeci telebim na placu Juranda. Akurat z tego powodu nikt nie rozpacza, bo przynajmniej teraz nie rozprasza on uwagi kierowców zbyt ostrym blaskiem - fot. 4.
BIAŁO I PUSTO
Wiele osób po zakupy wybrało się tradycyjnie na miejskie targowisko, ale na jego starej części nie zastały ani jednego człowieka.
Choć teren został odśnieżony, stoiska przygotowane, to kupców ani widu. Potencjalni klienci, widząc te pustki, nie przekraczali nawet głównej bramy i szli dalej - fot. 5. Tymczasem w budynkach o stromych daszkach (prawa część fot. 4), które latem służą za magazyny, teraz zimą sprzedawane są warzywa i to najrozmaitszego sortu.
Pomieszczenia mają klimatyzacje, więc mróz nie grozi, no i są kupujący, ale ponieważ mało kto o tym wie, nie ma wewnątrz tłoku - fot. 6. Właścicielka mówi nam jednak, że już zamówiła spore tablice reklamowe informujące o tym, że warzywniak ów czynny jest także w najostrzejszy mróz.
NIECZYNNE ORLIKI
Srogie mrozy odczuły także oba miejskie orliki. Nie dlatego, żeby zima zniszczyła ich nawierzchnię - z nią jest wszystko w porządku, ale po prostu ze względu na niskie temperatury MOS, choć dawał nam obietnicę ich otwarcia, postanowił je jednak zamknąć - fot. 7.
- Bieganie za piłką przy temperaturze rzędu - 20o C mogłoby odbić się na zdrowiu młodych zawodników - tłumaczy nam powody zamknięcia obu boisk Arkadiusz Leska, pracownik MOS-u. Cóż, nici z grania, ale za to można pojeździć na łyżwach. W tym przypadku stało się akurat odwrotnie. MOS tuż przed feriami zapowiadał, że lodowiska nie będzie, bo zbyt ciepło, ale gdy mrozy nadeszły, dość szybko wylano taflę i już można po niej śmigać. W pierwszych dniach funkcjonowania lodowisko otaczała biało-czerwona ostrzegawcza taśma, która skutecznie odstraszała potencjalnych łyżwiarzy, a nie powinna! - fot. 8. Taśma była zawieszona bowiem tylko po to, aby nie parkowały w tym miejscu auta, z którymi MOS miał spory kłopot w trakcie wylewania tafli.
Teraz gdy już wszystko działa, czynna jest także wypożyczalnia łyżew, która pracuje od 8.00 do 21.00, zaś stawka to 4 zł za 1 godzinę wypożyczenia 1 pary. Na razie na lodowisku zauważyliśmy tylko dwóch śmiałków, ale poruszali się oni po nim dość dziwnie - fot. 9. Zapytani dlaczego tak, odparli że jeszcze nie nauczyli się jeździć. Zimy nie były ostatnio dość zimne, wskutek czego dotąd nie mieli okazji potrenować. Obaj chłopcy obiecują jednak, że nie minie kilka dni, a nauczą się jeździć na łyżwach nawet w pozycji stojącej.
PS.
Jedno jest jednak zastanawiające. Ze względu na niskie temperatury MOS po orliku biegać nie pozwala, ale po lodowisku hasać na łyżwach już tak. Aby rozeznać się w tej sytuacji, zwróciliśmy się o radę do specjalisty, pani Barbary Żebrowskiej, lekarza pediatry. Apeluje ona o rozwagę w trakcie zabaw na siarczystym mrozie, bo dzieci, zresztą jak i dorośli, gdy się zmęczą zaczynają oddychać ustami. Wówczas najłatwiej złapać infekcję wirusową. Przy siarczystym mrozie dzieci nie powinny ani biegać za piłką, ani jeździć na łyżwach. - Nie powinno się nawet przesadzać ze spacerami, bo te zalecane są do temperatury - 10o C - ostrzega doktor Barbara Żebrowska.