Od wielu lat w Jęczniku na prywatnej posesji stoi przystanek autobusowy. Właścicielka terenu do tej pory nie otrzymała z tego tytułu ani grosza, mimo że wójt gminy Szczytno deklarował gotowość sporządzenia z nią umowy dzierżawy. Teraz jednak twierdzi, że nie ma dowodów na to, że obiekt budował samorząd. Wszystko wskazuje na to, że sprawa znajdzie finał w sądzie.

Wójcie, zapłać za przystanek

ODPOWIEDŹ PO DWÓCH LATACH

Halina Dzika w Jęczniku mieszka od 1945 roku. Na początku lat 70. przejęła leżące tuż przy drodze krajowej do Olsztyna gospodarstwo. Już wtedy na jej działce stał przystanek autobusowy, za którego dzierżawę mieszkanka nie otrzymywała żadnej zapłaty. Jak mówi, nie miała pojęcia, że z tego tytułu cokolwiek jej się należy. Dopiero niespełna dziesięć lat temu podczas przypadkowej rozmowy z robotnikiem malującym przystanek dowiedziała się, że powinna się upomnieć o pieniądze za dzierżawę. Napisała więc w tej sprawie pismo do Urzędu Gminy Szczytno.

- Na odpowiedź czekałam około dwóch lat – żali się pani Halina. W styczniu 2006 roku wójt Sławomir Wojciechowski odpisał jej, że gmina przedstawi projekt umowy dzierżawy zaraz po dokonaniu pomiarów geodezyjnych. Miało to nastąpić wiosną, po nastaniu korzystnych warunków atmosferycznych. Mieszkanka Jęcznika była pewna, że pismo wójta daje nadzieję na pozytywne załatwienie sprawy. Stało się jednak inaczej.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.