Przed szczycieńskim Sądem Pracy odbyła się kolejna rozprawa z powództwa Henryka Wilgi domagającego się przywrócenia na stanowisko dyrektora Domu Pomocy Społecznej. Tym razem zeznawali pracownicy placówki, którzy ustosunkowywali się do zarzutów zawartych w zleconym przez powiat audycie oraz sam audytor.

Wokół audytu

Rozprawa, która odbyła się we wtorek 23 sierpnia była już drugą w procesie z powództwa Henryka Wilgi. Zwolniony dyscyplinarnie dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Szczytnie domaga się przywrócenia na stanowisko, uważając, że zwolnienie go nie miało merytorycznych podstaw. Utrzymuje, że prawdziwym powodem stało się zwrócenie uwagi staroście Jarosławowi Matłachowi na nadużycia w podległym DPS-owi Środowiskowym Domu Samopomocy w Piasutnie kierowanym przez Andrzeja Kijewskiego. Według Wilgi, przeprowadzony na zlecenie powiatu audyt, który wykazał szereg uchybień w funkcjonowaniu placówki i stał się jednym z głównych argumentów przemawiających za zwolnieniem dyrektora, to jedynie pretekst, bo wiele z zawartych w nim zarzutów nie znajduje potwierdzenia w dokumentach. Podczas ubiegłotygodniowej rozprawy zeznawali pracownicy DPS-u – główna księgowa oraz zastępca Wilgi odpowiedzialny za zamówienia publiczne, a także audytor. Pracownicy ustosunkowywali się do dotyczących ich zarzutów zawartych w audycie. Główna księgowa DPS-u zaprzeczała, by nie dokonywała kontroli wstępnych dokumentów dotyczących operacji finansowych, co wytykali jej audytorzy. Zapewniła również, że w aktach płacowych pielęgniarek z filii w Spychowie były informacje na temat przepracowanych przez nie godzin. Według przeprowadzających audyt takich danych brakowało. Tłumaczyła też drobne opóźnienia w płatności faktur. Z kolei pracownik odpowiedzialny za przeprowadzania zamówień publicznych wyjaśniał, dlaczego m.in. w zamówieniach niewymagających pełnej procedury przetargowej nie znalazły się kary umowne zabezpieczające prawidłowe wykonanie umowy. Jak uzasadniał, zakres prac i ich koszt do tego nie obligował. Odnosił się również do kwestii związanych z procedurą powoływania komisji przetargowych. Oboje pracownicy stwierdzili, że przed audytem nikt nie spotkał się z nimi i nie poinformował o jego zakresie. Nie było także żadnych spotkań w trakcie czy po jego zakończeniu. Niewiele do sprawy wniosły za to zeznania audytora. Jak się okazało, to nie on sprawdzał dokumenty w DPS-ie, tylko jego asystentka. Dlatego na wiele pytań sądu świadek nie był w stanie precyzyjnie odpowiedzieć. Sporną kwestią okazała się sprawa kart drogowych. Z ustaleń audytu wynika, że brak na nich podpisów kierowców oraz osób korzystających ze służbowych pojazdów. Tymczasem na dokumentach, którymi dysponuje sąd i które miały być badane w trakcie audytu podpisy takie są.

Termin kolejnej rozprawy sąd wyznaczył na wrzesień. Tym razem zaznawać będą audytorka oraz nowa dyrektor DPS-u Jolanta Dunaj. Ta ostatnia, jak wyjaśniał pełnomocnik strony pozwanej, ma zweryfikować zarzut Wilgi o politycznym podłożu zwolnienia go ze stanowiska. Dowodem na jego nieprawdziwość ma być, zdaniem pełnomocnika to, że wkrótce po objęciu funkcji rozwiązała ona problem ŚDS w Piasutnie.

(ew)