Kolejna część wspomnień mieszkańca Targowa Augusta Latzy z 1945 roku.

Wspomnienia Augusta Latzy z Targowa cz. 7
Jezioro Rańskie. Fot. Hubert Jasionowski.

DZIELENIE RYB

Obaj z Fritzem Mauritzem uszyliśmy nową, ale mniejszą sieć. Ja i Fritz Mauritz zostaliśmy sami. Wilhelm Peter wyjechał, mówiąc, że łowi na jeziorach koło Miętkich, które wydzierżawił tylko Rosjanom, a na jakiś czas pojechał z dowództwem G.P.U. do Piecek w powiecie mrągowskim i tam łowił ryby. Fritz Mauritz został w Rańsku, a ja w Targowie. Dopóki mieliśmy włoki, mogliśmy dzielić się łupami, które były dostarczane do komendantury w Dźwierzutach. Ponieważ większość Polaków osiedliła się już w Rańsku, oni również domagali się swojej części. Było tam również polskie biuro komendanta ze Szczytna i jeśli nad jeziorem nie było Rosjan, zabierali dostarczoną rybę. Miałem dwóch pomocników z Targowa i jednego z Rańska, którzy byli opłacani bezpośrednio nad jeziorem. W domu najpierw obsługiwałem rosyjski oddział roboczy (wojskowy), składający się z 30 mężczyzn, dla których miałem jedno duże wiadro (kilka większych ryb dla oficerów i sierżantów oraz mniejsze dla załogi). Potem cywile. W domu było jak na wyprzedaży. Wprawdzie poznałem Polaków i robiłem co mogłem, żeby ich zadowolić, ale jak przyjechał patrol żandarmerii z polskiej komendantury, to te przeklęte polskie diabły wskazały im, gdzie mam lepsze ryby, które od razu mi zabrali - i w końcu nie wiedziałem, jak zacząć.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.