Kolejna część wspomnień mieszkańca Targowa Augusta Latzy z 1945 roku.

Wspomnienia Augusta Latzy z Targowa cz. 8
Jezioro Rańskie, fot. Hubert Jasionowski

ANI PROMYKA NADZIEI

Ponieważ miałem więcej kontaktów niż inni poprzez rybołówstwo, dano mi do zrozumienia, że jeśli nie wyjadę do 1 stycznia 1946 r., to zostanę wysłany z żoną do polskiego obozu na utraconym terytorium, aby tam posprzątać. Było to równoznaczne z przymusem. Szczerze mówiąc, było nam bardzo trudno podróżować w zimie. Wkrótce kończył się listopad. Na zewnątrz było już zimno. Węgla w domu pod dostatkiem, drewna na opał też. 30 centnarów ziemniaków w piwnicy, żyto, jęczmień, groch, w worku i w stodole nie wymłócone, wystarczyło na życie. To znaczy, gdybyśmy to utrzymali. Ale z drugiej strony spokój i bezpieczeństwo wśród tego przeklętego ludu. Ani promyka nadziei, tylko bezmyślny ucisk i rabunek do ostatniej nitki. Tam, gdzie nie ma już iskry człowieczeństwa, gdzie nie widać zbawienia, to znaczy dla Niemca, który nie pozwoli się upolitycznić i nie chce zdradzić swojej ojczyzny.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.