Otwarciem izby pamięci w Gimnazjum im. Krzysztofa Klenczona w Dźwierzutach oraz koncertem w Miejskim Domu Kultury w Szczytnie rozpoczęto obchody Roku Klenczonowskiego. W uroczystościach wzięła udział najbliższa rodzina artysty, jego przyjaciele oraz fani.
SPONTANICZNE DŹWIERZUTY
W przeddzień 25. rocznicy śmierci Krzysztofa Klenczona, 7 kwietnia w dźwierzuckim gimnazjum noszącym jego imię otwarto izbę pamięci, w której zgromadzono pamiątki po patronie szkoły. Na uroczystość przyjechała najbliższa rodzina Krzysztofa Klenczona - jego żona Alicja, najstarsza córka Karolina, siostra Hanna oraz stryjeczny brat Jerzy. Nie zabrakło także władz gminnych i powiatowych oraz propagatorów twórczości artysty. W tym gronie znaleźli się m.in. prezes Stowarzyszenia Polski Rock 'n' Roll Maciej Cybulski oraz Grzegorz Grzybowski, inicjator nadania jednej z warszawskich ulic imienia związanego ze Szczytnem muzyka. Uroczyste otwarcie izby pamięci poprzedził występ uczniów gimnazjum, złożony z największych przebojów Krzysztofa Klenczona. Młodzi ludzie, opowiadając o życiu i pasjach swojego patrona poprzez napisane przez niego piosenki, włączyli do wspólnej zabawy publiczność. Goście musieli odgadywać tytuły poszczególnych utworów. W przypadku podania błędnej odpowiedzi, śpiewali wraz z gimnazjalistami. W ten sposób swoimi wokalnymi umiejętnościami pochwalili się wójt gminy Dźwierzuty Czesław Wierzuk i wicestarosta Wiesław Szubka. Najlepiej z muzycznymi zagadkami radziła sobie za to córka Krzysztofa Klenczona Karolina, która zgarnęła w nagrodę garść lizaków. Pod wrażeniem spontanicznego występu gimnazjalistów była wdowa po artyście.
- Serdecznie wam dziękuję, jesteście kapitalni - zwracała się do uczniów Alicja Klenczon.
SPEŁNIONA OBIETNICA
Zgodnie ze złożoną jesienią, podczas nadania szkole imienia, obietnicą, Alicja Klenczon przywiozła do Dźwierzut cenne pamiątki po mężu. Wśród nich znalazła się gitara Gibson z oryginalnym futerałem. Na tym instrumencie Krzysztof Klenczon grał podczas występów w Polsce w latach 1978-1979. Gimnazjum dostało także sceniczne stroje artysty ręcznie zdobione przez żonę i siostrę muzyka. Jerzy Klenczon wypożyczył do izby pamięci portret lidera Czerwonych Gitar i Trzech Koron namalowany przez malarza z Reszla. Z kolei Grzegorz Grzybowski, gratulując szkole trafnego i odważnego wyboru patrona, przekazał dyrektor Halinie Lemańskiej pieniądze na zorganizowanie w Dźwierzutach festiwalu klenczonowskiego.
Podczas uroczystości nie obyło się bez drobnej gafy ze strony wójta Wierzuka.
- Drodzy goście, pani żono Klenczona - rozpoczął swoje przemówienie szef gminy, wywołując lekką konsternację wśród przybyłych.
W DUCHU LAT 60.
Po zakończeniu części artystycznej dokonano uroczystego otwarcia izby pamięci Krzysztofa Klenczona. Mieści się ona w pokoju, który urządzono na wzór lat 60. Trzeba przyznać, że zadbano nawet o najdrobniejsze detale przywołujące ducha tamtych czasów. W izbie znalazły się oryginalne meble z epoki gomułkowskiej, a nawet ówczesny sprzęt muzyczny. Pomieszczenie wypełniają jednak przede wszystkim unikatowe pamiątki po Krzysztofie Klenczonie - zdjęcia z rodzinnego archiwum, fotografie dokumentujące występy oraz bogata kolekcja płyt winylowych zawierających nagrania Czerwonych Gitar i Trzech Koron. Centralne miejsce zajmują rzeczy przywiezione przez wdowę po artyście - gitara oraz sceniczne ubiory muzyka.
- Kiedy tu weszłam, poczułam wielkie wzruszenie, ale i zaskoczenie. Nie spodziewałam się, że zobaczę aż tyle pamiątek po Krzysztofie - zwierzyła się "Kurkowi" Alicja Klenczon.
Na pomysł przekazania szkole rzeczy męża wpadła jesienią podczas nadania placówce jego imienia. Większość przedmiotów przywiozła ze Stanów Zjednoczonych.
- Pomyślałam, że powinnam się nimi z kimś podzielić, bo w końcu nie należą tylko do mnie. Moim skrytym marzeniem jest, aby w Szczytnie powstało muzeum Krzysztofa Klenczona. Wtedy Dźwierzuty mogłyby się wymieniać pamiątkami z jego rodzinnym miastem - mówi żona artysty.
Zdradziła też, że szkoła wkrótce otrzyma jeszcze więcej cennych pamiątek, m.in. zapisy nutowe piosenek tworzonych przez muzyka. Wkrótce też część zgromadzonych w izbie pamięci przedmiotów zostanie wypożyczona do Muzeum Rock 'n' Rolla powstającego z inicjatywy Franciszka Walickiego.
Z KRAINY LASÓW I JEZIOR
Rok Klenczonowski w Szczytnie zainaugurowano koncertem poświęconym pamięci artysty w 25. rocznicę jego śmierci (8 kwietnia).
- Tu, wśród poezji lasów i jezior kształtowała się dusza dziecka, młodzieńca, artysty. Zostawił nam niezapomniane, jedyne w swoim rodzaju, mazurskie ballady rockowe. Dziś my, mieszkańcy Szczytna, dziękujemy mu za to - mówił burmistrz Paweł Bielinowicz, otwierając obchody.
Na scenie Miejskiego Domu Kultury dominowała muzyka nieżyjącego lidera Czerwonych Gitar i Trzech Koron. Wśród wykonawców znaleźli się młodzi laureaci Ogólnopolskiego Konkursu Piosenki im. Krzysztofa Klenczona. Wystąpił również Tadeusz Machela z zespołem oraz Zbigniew Gniewaszewski. Nie zabrakło także wspomnień. Kierownik artystyczny koncertu, bliski przyjaciel Krzysztofa Klenczona, Janusz Kondratowicz, zaprosił do rozmowy jego żonę Alicję oraz córkę Karolinę. Ta ostatnia pracuje w Stanach Zjednoczonych jako kierowca tira. Jeżdżąc po amerykańskich drogach, wozi ze sobą pokaźną kolekcję płyt z muzyką ojca. Publiczności w MDK-u zdradziła, że jej ulubione piosenki z jego repertuaru to "Kwiaty we włosach" i "Biały krzyż".
- Najbardziej lubię twórczość taty z lat 70., kiedy grał w Trzech Koronach. To był klasyczny rock - mówiła Karolina Klenczon.
"BIAŁY KRZYŻ"
W trakcie koncertu upamiętniającego bądź co bądź rocznicę śmierci muzyka udało się jednak uniknąć zbędnego patosu i ckliwości. Szkoda tylko, że większość występujących wykonawców śpiewała z półplaybacku, co nieco zaprzeczało rockowemu klimatowi piosenek Klenczona. Z tej zasady wyłamał się zespół Dwie Korony ze Śląska, który przygotował własne wersje kompozycji nieżyjącego artysty. Najważniejszym momentem trwającego trzy i pół godziny koncertu był recital Stana Borysa. Przyjaciel Krzysztofa Klenczona nadał wieczorowi nieco bardziej nastrojowy charakter. Rozpoczął występ refleksyjnymi utworami, wśród których znalazł się też jeden napisany do słów wiersza Jana Pawła II. Artysta przypomniał również publiczności dzień pogrzebu lidera Czerwonych Gitar i Trzech Koron w Chicago. Wtedy, podczas uroczystości żałobnych, Stan Borys zaśpiewał "Biały krzyż". Utwór ten zabrzmiał także na rocznicowym koncercie, a scenę oświetliły znicze. Zaledwie kilka lampek zapłonęło za to na widowni. Stan Borys, podtrzymując jednak pogodną konwencję sobotniej imprezy, zaprezentował także swoje najbardziej znane kompozycje, wśród których nie zabrakło "Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma" czy "Anny".
Ewa Kułakowska
2006.04.12