Za nami kolejne, już XVII Dni Kresowe. Jak co roku licznie zgromadzona w Miejskim Domu Kultury publiczność miała okazję, by za sprawą występujących zespołów poczuć niezapomniany klimat Wileńszczyzny. Tym razem wielu wzruszeń dostarczyły szczytnianom Świtezianka z Wilna oraz Grzegorzanie z Grzegorzewa. foto >>film >>
Za nami kolejne, już XVII Dni Kresowe. Jak co roku licznie zgromadzona w Miejskim Domu Kultury publiczność miała okazję, by za sprawą występujących zespołów poczuć niezapomniany klimat Wileńszczyzny. Tym razem wielu wzruszeń dostarczyły szczytnianom Świtezianka z Wilna oraz Grzegorzanie z Grzegorzewa.
KONCERT KRESOWY
Tegoroczne Dni Kresowe rozpoczęły się w sobotę 4 czerwca. Głównym ich punktem był koncert w Miejskim Domu Kultury. Jak co roku publiczność dopisała. Na zapełnionej do ostatniego miejsca widowni zasiedli w większości przedstawiciele starszego pokolenia – osoby urodzone na Kresach lub pamiętające je z opowiadań rodziców. Nie zabrakło też władz samorządowych, parlamentarzystów, gości z Litwy oraz reprezentantów świata nauki – historyka prof. Stanisława Achremczyka oraz prof. Selima Chazbijewicza z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. W tym roku przed szczycieńską publicznością wystąpiły dwa zespoły z Wileńszczyzny – istniejąca od blisko 35 lat Świtezianka z Wilna oraz Grzegorzanie z Grzegorzewa działający od 22 lat. Pierwszy z zespołów tworzą dzieci i młodzież z polskiej szkoły im. Szymona Konarskiego. Drugi działa przy grzegorzewskim ośrodku kultury. Podobnie jak w latach ubiegłych, również i tym razem goście dostarczyli widowni wielu niezapomnianych wzruszeń. Były znane, przywołujące wspomnienia kresowe piosenki i polskie tańce. Niejednej osobie zasiadającej na widowni łza zakręciła się w oku, niektórzy śpiewali wspólnie z wykonawcami. W przerwie pomiędzy występami można było posilić się w bufecie kresowym oraz obejrzeć wystawę poświęconą Czesławowi Miłoszowi przygotowaną przez pracowników Biblioteki Pedagogicznej. Krótkim przerywnikiem historycznym była inscenizacja XVII-wiecznego pojedynku na szable w wykonaniu ojca i syna – Krzysztofa i Huberta Kornackich. Obaj panowie, za sprawą strojów i fryzur z epoki jako żywo przypominali postacie rodem z Sienkiewiczowskiej Trylogii. Jak co roku podsumowano też organizowaną od 11 lat przez Bibliotekę Pedagogiczną akcję zbiórki książek dla polskich szkół i przedszkoli na Wileńszczyźnie, a także Konkurs Wiedzy o Kresach przeprowadzony wśród uczniów Zespołu Szkół nr 3 w Szczytnie oraz rozlosowano nagrody w loterii fantowej.
CO NA DNIE DUSZY ZOSTAŁO ...
Goście z Wileńszczyzny byli pod wrażeniem przyjęcia, z jakim spotkali się w Szczytnie.
– Bardzo się cieszymy, że mieszkańcy okazują nam taką serdeczność – mówi kierownik zespołu Grzegorzanie Aleksander Melech. Mazury są mu już dość dobrze znane – zespół występował wcześniej w Giżycku i Mrągowie. Jak podkreśla kierownik, nie ma problemu ze znajdowaniem nowych członków. Chętnych do kultywowania polskiej tradycji w Grzegorzewie nie brakuje.
– Zespół to całe nasze życie. Jesteśmy jak rodzina. W razie nieszczęścia jeden drugiego wspiera – mówi pan Aleksander. Problemu z przyciągnięciem do zespołu młodzieży nie ma też kierująca od blisko 35 lat Świtezianką Krystyna Bogdanowicz. Według niej nauka polskich tańców ludowych rozwija młodych ludzi.
– Jeżeli nauczymy ich dzieci, to potem one zatańczą wszystkie inne – przekonuje. Obecnie pod jej okiem pracuje już kolejne pokolenie. Często są to dzieci dawnych członków zespołu. Świtezianka gościła na szczycieńskich Dniach Kresowych już po raz drugi. Pani Teresa podkreśla, że bardzo dobrze się u nas czuje.
– Wśród mieszkańców wywodzących się z Kresów został sentyment do rodzinnych stron. Do tego, co wiąże się z dzieciństwem, młodością. Do tego, co na dnie duszy zostało – mówi Krystyna Bogdanowicz.
U NAS TAKICH ZESPOŁÓW NIE MA
Pochwały pod adresem zespołów wypowiadało wielu widzów sobotniego koncertu.
– Często pochodzą one z małych miejscowości, gdzie nie ma przecież wielkich funduszy na ich działalność, a jak wysoki poziom reprezentują – dzielił się z nami swoimi obserwacjami jeden z widzów, Kazimierz Ciechanowicz. Przy okazji dziwi go, że Szczytno takimi zespołami nie może się poszczycić, choć pieniądze na sport i kulturę przecież co roku przeznacza. Wymiernych efektów tego jednak nie widać.
- W pielęgnowaniu kultury i tradycji w porównaniu do naszych rodaków z Kresów jesteśmy daleko w tyle – podsumowuje pan Kazimierz.
(ew), (o)/fot. M.J.Plitt