Wielokrotnie opisywałem dawne telewizyjne i radiowe programy rozrywkowe.
Szczególnie te o charakterze kabaretowym. Niegdyś, w latach akademickich, współpracowałem ze studenckim zespołem klubu „Stodoła”. Później zdarzało mi się pisywać zabawne teksty dla zawodowych kabareciarzy. Zainteresowanie sztuką estradową pozostało mi do dzisiaj. Chcę zatem, w aktualnym felietonie, wspomnieć niezwykłe czasy radiowej „Trójki”. Rozgłośni, na której moje pokolenie kształciło swoje poczucie humoru.
Dzisiaj nie jest to ta sama stacja, co dawniej. Szczerze mówiąc zmarniała. Na szczęście wciąż jeszcze emituje ona audycję „Powtórka z rozrywki” z tytułową pioseneczką zaśpiewaną przez nieżyjącego już Mariana Kociniaka. Niegdyś prowadził ów program Artur Andrus. Niestety ci dawni, sprawdzeni wykonawcy musieli „Trójkę” opuścić i obecnie historyczne już, kabaretowe hity dobierane są według nowego klucza. To oczywiście nie oznacza, że same w sobie, po latach, cokolwiek straciły.
Cofnijmy się o prawie 50 lat. W roku 1970 radiowi twórcy Jacek Janczarski oraz Adaś Kreczmar (nikt nigdy nie mówił o nim Adam, zawsze Adaś) postanowili stworzyć rodzaj magazynu rozrywkowego, złożonego z szeregu drobnych form kabaretowych, prezentowanych dotychczas osobno, o różnych porach dnia i w różnych programach. Tak powstał ITR, czyli Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy. Prezentowane słuchowiska przeplatano żartobliwymi komentarzami Kreczmara i Janczarskiego, a także reżysera Jerzego Markuszewskiego, który wtrącał swoje uwagi niby bezpośrednio z reżyserki. W latach PRL żaden program radiowy nie szedł bezpośrednio na antenę. Wszystko musiało być wcześniej nagrane i ocenzurowane. Tymczasem wymienieni prowadzący potrafili stworzyć tak luźną atmosferę, że przeciętny radiosłuchacz był całkowicie przekonany, że to, co słyszy jest spontaniczną improwizacją. Na żywo. Czyli coś absolutnie nowego!