W jednym z felietonów w wersji papierowej wspominałam organizowane dla czytelników Rajdy „Kurka Mazurskiego".
Wymieniłam daty oraz miejsca i poprosiłam o podanie ilości wspólnych wypraw. Prawidłowej odpowiedzi udzieliła Pani Jadwiga Pijanowska – dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczytnie. Podała, że Rajdów było jedenaście, a ona uczestniczyła w siedmiu. Redakcja „Kurka Mazurskiego" pogratulowała uczestniczce konkursu, a mnie, zgodnie z obietnicą, powierzyła wręczenie nagrody. Natychmiast skontaktowałam się z laureatką i umówiłam na rowerową wyprawę na Wałpusz, tam gdzie wielokrotnie odbywało się kurkowe pianie na Cichej Polanie. Ze zwyciężczynią konkursu spotkałam się w piątek 8 maja 2020 r. o godzi. 17-tej na początku ścieżki rowerowej utworzonej na nieczynnym torowisku kolejowym Szczytno – Ochódno. Chciałam w odpowiedniej oprawie uhonorować koleżankę, która pracowicie policzyła Rajdy, stąd pomysł, by odbyło sie to właśnie na Wałpuszu. Piękna pogoda sprzyjała wyprawie, ale miejsce tylu wspaniałych spotkań utraciło swoją świetność. Nie będę pisała jak teraz wygląda, ponieważ w sercu noszę wspaniałe wspomnienia i niech tak już zostanie. Laureatce wręczyłam koszulkę „Kurkową" oraz odznakę z jedenastego Rajdu „Kurka Mazurskiego", który miał miejsce 1 maja 2010 roku i uświetnił 20 rocznicę istnienia gazety. Naszą plenerową uroczystość fotkami rejestrowała zabrana na wyprawę koleżanka Danusia. Wszystkie trzy wspominałyśmy różnorodne bytności w tym, dawniej przyjaznym i otwartym na tego typu spotkania zakątku. Kilka osób, tak jak my, wkroczyło też na teren dawnego ośrodka. Rodzice z dziećmi zażywali słonecznych kąpieli siedząc na trawie, a wędrujący w stronę jeziora nurek pytał, gdzie był pomost. Fajny i adekwatny do naszych wspomnień napis: „Szafa gra. Meble tańczą" pozwolił przywołać wszystkie na Wałpuszu bytności pełne niezapomnianej radości. Przy okazji wręczania nagród okazało się, że spotkanie odbywa się w Dniu Bibliotekarza więc kolejny uścisk i gratulacje oraz kwiaty z pól, lasów i łąk wprost do bibliotekarskich rąk. Po plenerowej uroczystości skierowałyśmy się na ścieżkę rowerową i po jej zaliczeniu wróciłyśmy do Szczytna. Miło było powspominać cudny czas, gdy Wałpusz gościł nas.
Grażyna Saj-Klocek