Zbliża się 2. rocznica śmierci Zygmunta Grynowieckiego, porucznika WP w stanie spoczynku. Odszedł 9 lipca 2014 roku.
Urodził się w sierpniu 1921 roku w Watyńcu, nieopodal Horohowa na Wołyniu, dzisiejszym terenie Ukrainy i tam wraz z siostrą i rodzicami spędził najmłodsze lata.
Po ukończeniu szkoły powszechnej jako elew brał udział w kampanii wrześniowej.
Szansę na dalsze szczęśliwe lata przekreślił mu wybuch II wojny światowej. Miał wówczas 18 lat.
Jako ułan Wołyńskiej Brygady Kawalerii 19. Pułku Ułanów z Ostroga nad Horyniem walczył pod Mokrą, Ostrowami, Żurominem, Mińskiem Maz., Rejowcem.
W 1943 r. jako członek Placówki Samoobrony AK Skurcze, gmina Czaraków, a później Antonówce, bronił Polaków przed napadami UPA (Ukraińska Powstańcza Armia). Rok później jako żołnierz 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej oddział „Łuna” pod pseudonimem „Wicher” uczestniczył w Akcji „Burza” i doszedł w jej szeregach aż do Bugu.
Po wcieleniu do I Armii Wojska Polskiego jako dowódca plutonu zwiadu 3. Pułku Ułanów przeszedł jej cały szlak bojowy.
Służbę w wojsku zakończył w 1947 r. Po wojnie wraz z rodziną znalazł się w Szczytnie.
Od 1952 r. przez 30 lat prezesował tutejszemu Powiatowemu Zawiązkowi Gminnych Spółdzielni, z którego w 1983 r. przeszedł na emeryturę. Nie zaniechał jednak aktywności, przez wiele lat pracował społecznie w Spółdzielni Mieszkaniowej w Szczytnie.
Wartość szczególną stanowiła w Jego życiu rodzina. Z żoną Zofią tworzyli zgodną i kochającą się parę. Z miłością wychowali dwoje dzieci.
Wszędzie dawał się poznać z jak najlepszej strony, a cechy Jego charakteru jak sprawiedliwość, otwarcie na potrzeby drugiego człowieka i nieposzlakowana uczciwość sprawiały, że był lubiany i szanowany nie tylko w swoim środowisku.
Ewa Rombalska, córka