Nie tylko wychowanie ma służyć sztuce, ale to właśnie sztuka ma służyć wychowaniu”. Jest to cytat z wypowiedzi profesora Bogdana Suchodolskiego, wybitnego humanisty, twórcy podstaw wychowania estetycznego. Pan profesor zmarł w roku 1992.
W dzisiejszych czasach jego słowa zakrawają na kpinę. Sztuka jako element sprzyjający rozwojowi młodego człowieka? Jeśli już, to wyłącznie ta, która odnosi się do uczuć patriotycznych. Wszystko inne, to bezwartościowe estetyzowanie, szkodliwe i tak naprawdę psu na budę młodemu wrażliwcowi. Tymczasem lata lecą, a krzywa artystycznych osiągnięć naszej Ojczyzny spada na łeb, na szyję. Obecnie to już jest masakra. Znakomity, znany mi osobiście, Teatr Polski we Wrocławiu, to dzisiaj taka sobie, prowincjonalna(!) placówka. Przez dziesiątki powojennych lat teatr uważany za najlepszy artystycznie w Polsce, czyli krakowski „Stary”, aktualnie rozwalany jest z uporem godnym lepszej sprawy. Z kolei wysłuchując telewizyjnych kłótni na temat Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, nie usłyszałem ani jednego słowa o jego takich, czy innych walorach estetycznych. Tylko i wyłącznie propaganda polskiego spojrzenia na świat. Czyli właściwie jakiego, bo ja mam często całkowicie odrębne zdanie niż choćby, na przykład, niektórzy moi przyjaciele. Jednak nie przeszkadza nam ta różnica w rozmowach na owe „niebezpieczne” tematy. Przy tym absolutnie nie uważamy, że powinniśmy być pouczani, co do ich słuszności, przez jakichś niezbyt nachalnie wyedukowanych polityków.
Teatralne życie artystyczne Stolicy jakoś się trzyma, a to z uwagi na dość liczne instytucje prywatne.