Po 17 km planował zejście z trasy, ale ostatecznie dotarł do mety Maratonu Solidarności, który odbył się w Gdańsku. Zenon Klimik, bo o nim mowa, w nagrodę usłyszał słowa chrześniaka: „O, biegnie Zenuś niepoddawalny”.

Wygrał z własną słabością

W Maratonie Solidarności uczestniczyło blisko 800 zawodników. W tym gronie znalazł się Zenon Klimik z AKB Szczytno. Mimo wspomnianych kłopotów bieg ukończył na nie najgorszym 238. miejscu z czasem 3:45:53.

- W Gdańsku zaczynałem swoją pasję biegową i w tym roku postanowiłem, że właśnie tu ustanowię życiówkę – tłumaczy Zenon Klimik. - Po 17 km odnowiła się kontuzja mięśnia. Po zatrzymaniu się zadzwoniłem po znajomych, żeby mnie odebrali z trasy, lecz po 13 minutach namysłu postanowiłem wolniejszym tempem kontynuować bieg.

Na mecie czekał na niego m.in. 6-letni chrześniak, który skwitował występ słowami: „O, biegnie Zenuś niepoddawalny”.

(orz)