Dlaczego o Bechmannach piszę w takich szczegółach? Czynię to dlatego, że była to największa przyjaźń we wsi między tą a moją rodziną. Mimo że w grę wchodziła świeża wojenna rana, to jednak okazało się, że dobrzy ludzie potrafią się zbliżyć do siebie bez względu na pochodzenie.

NIEZWYKŁA PRZYJAŹŃ
Bechmann cenił moich rodziców za pracowitość i życzliwy stosunek do innych ludzi. Jeśli odwiedził moją rodzinę nawet zbłąkany wędrowiec, nigdy moja mama nie wypuściła go głodnego. Bechmann był prezesem koła myśliwskiego, a jego syn łowczym, ponieważ jako jedyny miał sztucer. Mego ojca zawsze brali na nagonkę. Początkowo udało się Bechmannowi uruchomić masarnię, ale po krótkim okresie stalinizm zaczął realizować ideologię eliminowania z gospodarki resztek kapitalizmu. W związku z tym masarnię przejął miejscowy GS, ale uczynił dotychczasowego jej właściciela kierownikiem. Kiedy czasem ojciec przechodził drogą obok budynku Bechmanna, a ten go zauważył, natychmiast wołał do siebie. Nierzadko stawiał ćwiarteczkę i wyciągał z gorącego kotła kawał kiełbasy bądź kaszanki.
PRZEJĘTE GOSPODARSTWO
Bechmann zawsze twierdził, że jest mu w Rańsku dobrze, ale ze względu na dzieci musi wyjechać do Niemiec.