Autobusy czy to komunikacji miejskiej, czy dalekobieżne tym różnią się od zwykłego samochodu osobowego, iż drzwi dla pasażerów mają umieszczone tylko po jednej stronie. W razie wypadku, tj. wywrócenia się pojazdu i to na ten bok, gdzie znajdują się drzwi, pasażerowie - wygląda na to - nie mają jak się ewakuować na zewnątrz. Ale czy na pewno?
Ha, inżynierowie - budowniczowie autobusów wszelkiej maści przewidzieli taką okoliczność - wywrotkę pojazdu. Dlatego na niektórych oknach w tych maszynach widzimy takie napisy - fot. 1.
Wyjście bezpieczeństwa - szybę stłuc młotkiem! Pozostaje zatem tylko pytanie - gdzie jest ów młotek?
Ano niedaleko, zazwyczaj wisi on na bocznym słupku, jaki oddziela poszczególne okna - fot. 2.
Spoczywa on w specjalnej obudowie - gnieździe. Dodatkowo, co widać na fotografii, młotek otulają jakieś sznureczki - co to za licho - o tym za chwilę.
DOLINIARZE
W autobusach, zwłaszcza komunikacji miejskiej lubią grasować kieszonkowcy, inaczej doliniarze, czyli złodzieje. Gdyby któryś z pasażerów (pasażerek) o tym zapomniał, przypomni mu to spora żółta plansza, w jaką wyposażony jest praktycznie każdy pojazd MZK. W dodatku tablica nie tylko ostrzega przed kieszonkowcami, ale zawiera rady, jak ustrzec się przed nimi - fot. 3.
Czy skuteczne - mniejsza o to, dość dodać, iż autobusowi złodzieje penetrują nie tylko kieszenie pasażerów, czy ich torby lub torebki, ale kradną także sprzęt, jaki znajduje się na wyposażeniu pojazdów, m.in. gaśnice oraz wspomniane młotki do tłuczenia szyb.
No i teraz dochodzimy do sedna sprawy, czyli tego, dlaczego ów sprzęt opatulany jest sznurkami opatrzonymi w plomby - jest to taki rodzaj zabezpieczenia rzeczy przed złodziejami. No tak, ale co w razie rzeczywistego zagrożenia? Czy da się ów sprzęt wyrwać z gniazda i opasujących go sznurków?
W tym miejscu możemy uspokoić Czytelników. Młotek bardzo łatwo wyjmuje się z elastycznego gniazda (sam próbowałem), równie łatwo da się zerwać sznurki z plombą, więc nie ma powodów do niepokoju.
- W naszych autobusach każdy kierowca ma dodatkowy młotek, na wypadek, gdyby ten umieszczony obok okna zgarnął jakiś złodziej - mówi dyrektor szczycieńskiej spółki przewozowej Jan Lis.
Od czasu, jak istnieje w Szczytnie miejska komunikacja autobusowa nie zdarzył się ani jeden przypadek, aby jakiś autobus uległ wywrotce i pasażerowie musieli ewakuować się wyjściem bezpieczeństwa i dobrze, bo mało kto wie, gdzie te młotki się znajdują.
TRANSPARENTNA TABLICA
Zapędziwszy się w okolice największego w mieście przejazdu kolejowego, jaki usytuowany jest tuż przy skrzyżowaniu ul. Chrobrego z ul. Warszawską byłem świadkiem zgoła niecodziennego zdarzenia.
Oto po chodniku przy którym stoi tablica ogłoszeniowa maszerują dwie panie - fot. 4. Już, już, czyli za chwilkę kiedy wejdą za ów przedmiot, ten powinien je przesłonić. No, nie tyle całkowicie, co od pasa w górę.
Tymczasem obserwujemy zdarzenie i...
... choć panie weszły za tablicę, tak jak były widoczne, pozostają nimi nadal - fot. 5.
Co to za dziwy?
Ano tablica okazuje się być przezroczysta, czyli transparentna. Po prostu jakiś, ani chybi chuligan, wyłomotał w niej dziurę, ale dziurę o dość regularnych kształtach. No, napracował się wandal taki owaki! I jak wieszać tam teraz ogłoszenia?
ZAPOMNIANY SZNUR
W związku z nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia główne ulice miasta, a szczególnie najbliższe okolice ratusza zostały pięknie iluminowane różnokolorowymi lampkami i świecącymi napisami. Ale jest jedno małe ale. Oto dokładnie naprzeciw okien gabinetu burmistrza wisi jeszcze jeden sznur, tyle że kompletnie nie świeci. Kabelki ciągną się od słupa energetycznego stojącego przy kiosku "Ruchu" usytuowanym na Placu Juranda do drugiego, stojącego w pobliżu Kolegium Nauczycielskiego. Przewody z żarówkami zostały przeciągnięte tutaj przed laty i świetlisty sznur ozdabiał okolicę świecąc nie tylko z okazji "Dni i Nocy Szczytna", ale także w czasie świąt i Nowego Roku. Od dwóch lat pozostaje w zapomnieniu i choć wiszą na nim nadal żarówki, ani jedna nie świeci.
Co może być tego powodem?
Wydaje się, iż bliskie sąsiedztwo redakcji pewnej gazety - fot. 6.
W wypadku podłączenia żarówek do sieci 220 V iluminowana byłaby za miejskie pieniądze przy okazji i siedziba redakcji. A to byłoby nie do przełknięcia, jak sądzę, przez znaczne grono radnych. Tyle, że co to za miejskie pieniądze, przecież nasze, bo ściągnięte z podatników. Wszak Rada Miejska dóbr materialnych, które potem mogłaby drogo sprzedać nie wytwarza. Wytwarza jedynie dobra natury intelektualnej, co dzieje się, nie licząc prac w komisjach, w trakcie rozlicznych sesji RM. Jak one wyglądają i jaka jest jakość onych dóbr intelektualnych, każdy widzi w telewizji kablowej. Zatem wypada życzyć Radzie i Czytelnikom, aby w Nowym 2004 Roku obrady były bardziej owocne, a wytworzone w trakcie nich dobra natury intelektualnej doniosłe i cenne dla nas wszystkich.
PS.
Nie bacząc, że miejskie lampki nad "Kurkiem" nie świecą, sami zrobiliśmy iluminację świąteczną w naszym redakcyjnym oknie.
2003.12.24