Archeolodzy, którzy przez dwa tygodnie sierpnia pracowali w Sasku Małym, odkryli ślady kultur z przełomu drugiego i trzeciego tysiąclecia p.n.e.
Zabytki na powierzchni
Prace wykopaliskowe w Sasku Małym prowadzono w ramach trwającej od lat 70. akcji "Archeologiczne zdjęcie Polski". Jej celem jest opisywanie wybranych stanowisk, które figurują w rejestrze zabytków. W tym roku zdecydowano o zbadaniu okolic Sasku. Archeolodzy musieli stwierdzić, czy stanowiska są zniszczone i ustalić, w jaki sposób należy je zabezpieczyć. Ochrona takich miejsc wiąże się np. ze zmianą rodzaju upraw na danym terenie.
Jednak na polu w Sasku to właśnie dzięki wieloletniej orce i lekkiej, piaszczystej glebie, która łatwo ulega erozji, można znaleźć ślady przeszłości bez kopania głębokich dołów. Często znajdują się one na powierzchni ziemi. Kierujący pracami Jarosław Sobieraj, adiunkt Działu Archeologicznego Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, w ciągu kilku minut, dla potrzeb reporterów "Kurka", wypatrzył fragmenty ceramiki i kawałek krzemienia.
Pradawne obozowiska
W epoce kamienia, od trzeciego do szóstego tysiąclecia p.n.e. znajdował się tu kompleks obozowisk zamieszkiwanych przez ludy indoeuropejskie. Nie budowały one trwałych osad, lecz pojedyncze szałasy, przypominające wyglądem indiańskie tipi. Plemiona te zajmowały się łowiectwem i rybołówstwem. Okolice Sasku wybrały najprawdopodobniej ze względu na dobry dostęp do wody i obfitość ryb. Zdaniem archeologów, znajdowały się tu setki takich obozowisk.
- Udało nam się odnaleźć ułamki naczyń ceramicznych i narzędzi krzemiennych, ślady po ogniskach i po wypalaniu gliny. Nie ma natomiast pozostałości po konstrukcjach mieszkalnych - mówi Jarosław Sobieraj.
Kultura ceramiki sznurowej
Archeologom udało się trafić na ślady kultury amfor kulistych i kultury niemeńskiej z poł. trzeciego tysiąclecia p.n.e. Niespodzianką jest jednak odkrycie pozostałości po kulturze ceramiki sznurowej, która istniała od początku trzeciego tysiąclecia p.n.e. Nazwa tej kultury pochodzi od sposobu zdobienia ceramiki. Zanim glina wyschła, odciskano w niej fragment sznura, który pozostawiał na naczyniu charakterystyczny wzór.
Przedstawiciele kultury ceramiki sznurowej pochodzili ze stepowych terenów zakarpackich. Mieli bardzo rozległe kontakty handlowe - krzemień sprowadzali z okolic Kielc i Wołynia. Ludy te w ciągu około 100 lat zdołały opanować Europę Środkową. Zajmowały się pasterstwem, rolnictwem i rybołówstwem.
- W okolicy dzisiejszego Sasku Małego plemiona te trudniły się śródleśną hodowlą koni, co potwierdzają odkryte przez nas krępulce i elementy uprzęży - opowiada Jarosław Sobieraj. - Nie znaleźliśmy tu żadnych grobów, ale na podstawie wykopalisk z innych regionów kraju można stwierdzić, że była to społeczność patriarchalna - na pochówek w kurhanie zasługiwali tylko mężczyźni.
Eksponaty z Sasku Małego przewożono do szkoły w Szymanach, która była dla archeologów bazą noclegową. Tam także szczegółowo opisywali swoje znaleziska. Teraz trafią one najprawdopodobniej do muzeum w Olsztynie lub w Szczytnie.
- Niewykluczone, że badania na tych terenach będą kontynuowane. Zależy to jednak od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - twierdzi Jarosław Sobieraj.
Pomocnicy z Szyman
Jarosławowi Sobierajowi pomagali w pracy znajomi, żona, i miejscowa młodzież z Szyman. W samym Sasku Małym nie było chętnych do pomocy, mimo że we wsi rozlepiono ogłoszenia informujące o naborze do pracy przy wykopaliskach. W organizację całego przedsięwzięcia zaangażowała się Irena Dzierlatka, dyrektor szkoły w Szymanach.
Michał Wiącek, Radek Dębek, Marcin Gers i Przemek Szulkowski, którzy brali udział w pracach wykopaliskowych, traktowali swoje zajęcie jako ciekawy sposób spędzania wolnego czasu i możliwość niewielkiego zarobku.
- Dowiedzieliśmy się dużo o zawodzie archeologa - mówi Marcin Gers.
- Wiemy już, skąd pochodzi krzemień, który tu znajdujemy i jak wyglądały groty sprzed tysięcy lat - dodaje Przemek Szulkowski.
Michał wybiera się do Szkoły Marynarki Wojennej w Gdyni, ale nie wyklucza, że po tegorocznej przygodzie z wykopaliskami będzie zdawał także na archeologię.
Ewa Kułakowska
2004.08.18