Mieczysław Zieliński z Roman to prawdziwy czarodziej. Choć trudno w to uwierzyć, skonstruował samochód na wodę i nawet uzyskał na niego patent. Na swoim koncie ma jeszcze więcej wynalazków. Zbudował m.in. reaktor wodorowy wytwarzający prąd, używając do tego części znalezionych na wysypisku śmieci. Potrafi też odlać rzeźby z żywicy i pracuje nad własną, domową stacją uzdatniania wody.
SAMOCHÓD NA WODĘ
Mieczysław Zieliński pochodzi z Ukty, ale wychowywał się w Dźwierzutach, dokąd jego rodzice przeprowadzili się, kiedy miał dwa lata. Przez pewien czas mieszkał też w Wielbarku. Po ukończeniu szkoły zawodowej pracował m.in. w szczycieńskim POM-ie, wykonując kapitalne remonty pojazdów, a po przeprowadzce do Ostródy - w tamtejszych PKS-ach, naprawiając samochody. Krótko był zatrudniony w PGR Wyżegi. Następnie losy rzuciły go aż na Śląsk, konkretnie do Rudy Śląskiej. Po 40 latach postanowił wrócić na Mazury. Kupił dom wraz z ponadhektarową działką w Romanach. Tu mieszka od trzech lat.
Pan Mieczysław należy do ludzi, którzy nie potrafią usiedzieć w miejscu. Choć przekroczył już siedemdziesiątkę, wszędzie go pełno. W swoim obejściu ma prawdzie cuda, wszystkie wykonane własnoręcznie. Kiedy jeszcze mieszkał w Rudzie Śląskiej, skonstruował samochód na wodę. Nie jest to żaden żart, bo pojazd ten do dziś mu służy. W dodatku uzyskał patent Politechniki Śląskiej. Tradycyjne paliwo potrzebne jest tylko do odpalenia instalacji. - Następnie prąd rozbija wodę na tlen i wodór, a te idą do gaźnika – tłumaczy pan Mieczysław. - Kiedy jadę na Śląsk, to wypalam 3 – 4 litry benzyny w obie strony, a wody w zbiorniku wystarcza mi około 2,5 litra – mówi.