Apele strażaków i groźby kar nie skutkują. Jak co roku wczesną wiosną, trwa w najlepsze wypalanie traw. Niesie ono zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale i zwierząt. W męczarniach giną ptaki, owady oraz ssaki. W powiecie szczycieńskim tylko w ciągu minionego tygodnia zanotowano ponad dwadzieścia przypadków barbarzyńskiego procederu.
POŻAR CO CHWILA
Suche, słoneczne i ciepłe dni na początku wiosny to dla strażaków zawsze czas wytężonej pracy. Niemal codziennie wyjeżdżają teraz do pożarów traw, a zdarza się, że nawet co kilka godzin. W powiecie szczycieńskim tylko w minionym tygodniu odnotowano ponad dwadzieścia takich interwencji. Pożary traw na nieużytkach wybuchały m.in. w Szczytnie przy torowisku w pobliżu ul. Chrobrego, na ul. Piaskowej i na Solidarności, a także w innych miejscowościach – Gromie, Rekownicy, Chochole, Sędrowie, Leśnym Dworze, Szymanach, Nowych Kiejkutach, Wielbarku, Jurgach, Pasymiu i Jedwabnie. Jeden z większych pożarów trawy miał miejsce w niedzielę 8 kwietnia w Dębówku nad jeziorem. Na szczęście za każdym razem ogień opanowali strażacy.
ŚMIERCIONOŚNY PROCEDER
Co roku apele o to, by nie wypalać traw, pozostają bez echa. Tymczasem proceder ten niesie ze sobą wiele zagrożeń. Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, gdzie wypala się trawy i pozostałości na polach, zamiast wcześniej je usuwać. Rolnikom i działkowcom wydaje się, że to szybki, tani i skuteczny sposób na pozbycie się śmieci i chwastów. Nic bardziej mylnego. Wypalanie traw niszczy ekosystem, a unoszący się dym stanowi zagrożenie dla ludzi i zwierząt. Odstrasza pszczoły i trzmiele, powoduje uduszenie wielu owadów i ma negatywny wpływ na życie ludzi mieszkających w okolicy. Podczas spalania do atmosfery dostają się toksyczne substancje, które mogą powodować choroby układu krążenia. To także bezpośrednie zagrożenie dla osób, które wypalają trawy. - Kilka lat temu w trakcie pożaru, który wymknął się spod kontroli, zmarł mieszkaniec Jedwabna – przypomina bryg. Grzegorz Rybaczyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie. Gęsty dym unoszący się w pobliżu dróg pogarsza widoczność, zagrażając bezpieczeństwu ruchu. Pożary traw nierzadko przenoszą się na lasy, torfowiska, a nawet gospodarstwa domowe.
BARBARZYŃSTWO WOBEC ZWIERZĄT
Bezmyślny proceder to niewyobrażalne barbarzyństwo wobec zwierząt. Co roku w dymie i płomieniach giną ich setki. Żywioł zabija owady, ptaki, płazy, a także ssaki – jeże, kuny, borsuki, zające. Zdarza się, że giną również większe zwierzęta, np. sarny, którym ogień i dym odcinają drogę ucieczki. Aby uświadomić skalę tego zjawiska, strażacy ochotnicy publikują w mediach społecznościowych zdjęcia spalonych, uduszonych lub rannych w wyniku pożarów zwierząt. Liczą, że poprzez ten drastyczny przekaz trafią do wyobraźni i sumień ludzi, dla których wypalanie traw to część wiosennych porządków.
Takie działanie jest prawnie zabronione i karalne. Regulują to ustawy o ochronie przyrody i o lasach. W zależności od skali pożaru i jego skutków, za jego spowodowanie może grozić nawet kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat, bądź też areszt lub grzywna. Rolnikom, którzy wypalają trawy i pozostałości na polach, grozi też odebranie dotacji.
(ew)