Lubię czytać, a książki towarzyszą mi: w domu, w podróży, na działce, nad jeziorem ... jednym słowem lekturę zabieram wszędzie.

Z książeczką pod jabłoneczkąO tej porze roku najlepiej czuję się z książeczką pod jabłoneczką. Jednak zanim tam trafię, odwiedzam Miejską Bibliotekę Publiczną w Szczytnie i korzystając z podpowiedzi bibliotekarek wypożyczam odpowiednią pozycję. Zawsze prosząc o dobrą książkę podkreślam, że „ma mnie trzymać w napięciu”. Lubię ten niezwykły kontakt z książką, gdy lektura sprawia, że unoszę się wysoko i po prostu odpływam. Wiele osób pyta mnie o to co czytam więc teraz na łamach „Kurka Mazurskiego” podzielę się tym i oczywiście zapraszam do bibliotek w Szczytnie.

„PUNKT ZERO”

Taki tytuł nosi pierwszy tom powieści autorstwa dwóch norweskich mistrzów kryminałów. Jorn Lier Horst i Thomas Enger połączyli siły i stworzyli rewelacyjny thriller. Na co dzień każdy z pisarzy kontynuuje własną popularną serię powieści kryminalnych, których głównymi bohaterami są: inspektor William Wisting u Horsta i dziennikarz Henning Juul u Engera.

„Punkt zero” od pierwszych stron ekscytuje i trzyma w napięciu. Królowa biegów długodystansowych Sonja Nordstrom nie pojawia się na promocji swojej kontrowersyjnej autobiografii „Wieczna jedynka”. Jeszcze tego samego dnia dom Nordstrom odwiedza znana blogerka Emma Ramm. Zastaje otwarte drzwi, a w środku ślady walki. Do telewizora sportsmenki ktoś przyczepił numer startowy z liczbą 1. Inspektor Alexander Blix prowadzi dochodzenie w sprawie zaginięcia byłej lekkoatletki. Tropy pojawiają się w różnych miejscach i w różnym czasie i wiele wskazuje na to, że są częścią misternego planu. Okoliczności zmuszają Emmę i Blixa do podjęcia współpracy. Każde z nich na swój sposób stara się zdemaskować i i powstrzymać metodycznego, bezlitosnego mordercę, który za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę. Kolejne zabójstwa budzą coraz większą grozę, a wygląda na to, że ich sprawca dopiero się rozgrzewa...

Czytając „Punk zero” autentycznie byłam rozgrzana, bowiem termometr wskazywał 33 stopnie Celsjusza, a siedząc z książeczką pod jabłoneczką tego nie czułam.

Grażyna Saj-Klocek