NIESPODZIANKA

Nadeszła ciepła, a nawet gorąca jesień, którą ja rozpoznaję po "babim lecie" snującym się nad pobliskimi łąkami, czepiającym się krzaczków, rozwieszającym swoje firanki na moim tarasie, balkonie, "kukułce", pergoli i altanie. Jednym słowem wszędzie go pełno. Więc jest jesień - okres, kiedy kończą się wczasy spędzających na Mazurach wakacje. Skąd wiem, że już wyjeżdżają? Po śmieciach! Każda niemal droga przez las, ale także podmiejskie ulice "udekorowane" są workami czy innymi torbami wypełnionymi wszelkimi opakowaniami po dobrach zjedzonych w czasie urlopu. Dobrze, jeżeli ktoś zatrzymał samochód i ustawił starannie torbę na poboczu lub na skraju chodnika. Ale większość wracających z urlopu wczasowiczów wie, że zostawiając torbę przy drodze, szczególnie w lesie - czyni źle. Bo torbę z pewnością rozerwą zwierzęta leśne, ptaki czy wałęsające się psy i koty. Wie i wstydzi się, że to robi. Rozgląda się więc w prawo i w lewo oraz do tyłu, i kiedy nie widać nikogo uchyla drzwi samochodu i ciska jak najdalej w las torbę ze śmieciami, co się zazwyczaj nie udaje. Torba pęka przy upadku lub jeszcze w czasie lotu. Drogi w lesie, pobocza szos i ulic zasłane są dekoracją z plastykowych butelek, metalowych puszek, a przede wszystkim plastykowych toreb, które nadal będą jak nowe nim dorosną nasze wnuki. Ale wczasowicze się tym nie przejmują - jesienią przyjdą dzieci ze szkół i w ramach akcji "Sprzątamy las" pozbierają śmieci do dużych worków, a służby miejskie czy gminne wywiozą je na wysypisko w Linowie. Tak jak leci - butelki, puszki, woreczki i inne odpady - wszystko razem. I góra śmieci rośnie.

Więc kiedy usłyszałem, że starosta chce przekazać w ręce burmistrza 51 ulic, pomyślałem, że dobrze by to było, bo miałby przynajmniej kto się nimi "zająć" i "posprzątać" ze śmieci po letnikach. A potem usłyszałem sumę odstępnego i o mało nie pękłem ze śmiechu; 100 tysięcy złotych polskich rocznie na utrzymanie 51 ulic - prędko policzyłem, że ta suma może nie starczyć na benzynę do śmieciarek. Rozumiem ideę takiego działania, lecz nawet 500 tysięcy złotych nie wydaje mi się sumą przesadnie olbrzymią.

Wracam jednak do śmieci, bo mam apel do mieszkańców Szczytna. Nie przeganiajcie ze swoich podwórek letników, którzy z duszą na ramieniu wjeżdżają na wasze podwórka i wyrzucają śmieci do waszych pojemników. Ich sumienia nie pozwalają im śmiecić w lesie, a więc z okazji zakupów pozbywają się śmieci tam, gdzie zobaczą stojące pojemniki. Muszą i tak pokonać strach, że ktoś ich przegoni. To dostateczna kara za to, że nieuważnie jeżdżą ulicami miasta, słowem jeżdżą "na pamięć", bo gdyby uważali przy wyjeździe z kompleksu Szczytno - Korpele przy szosie (jeszcze ulicy w Korpelach tuż przy Nadleśnictwie) zobaczyliby stojącą tablicę z informacją, że w tym miejscu wczasowicze mogą zostawić swoje śmieci. Taka sama tablica stoi przy kontenerze kilka metrów dalej. Jaki to świetny pomysł! Wprost genialny.

Zawsze mówiłem, że genialne odkrycia są zwykle najprostsze.

Marek Teschke

PS.

Właśnie dowiedziałem się, że tablica i kontener zniknęły. Szkoda.

MT

2005.09.14